Gdy Ryszard Bętkowski zdecydował się odczytać fragmenty pisma napisanego przez byłą pracownicę MOPS-u do burmistrza miasta Sanoka, w którym kobieta skarży się na działalność obecnego dyrektora ośrodka, włożył przysłowiowy "kij w mrowisko". Na sali co niektórzy się oburzyli i apelowali o przedstawienie stanowiska drugiej ze stron. A sam radny dopytywał, dlaczego autorka tekstu nie doczekała się stosownej odpowiedzi od władz.
Trudna decyzja
Problematyczne dla wielu pismo zostało napisane 31 grudnia 2016 roku, a złożone w urzędzie miasta 2 stycznia bieżącego roku. Pomimo tego, że padają w nim zarzuty pod adresem obecnego dyrektora MOPS-u Rafała Gużkowskiego, wydaje się, że nie zostało ono potraktowane z należytą uwagą przez włodarzy Sanoka. Wiceburmistrz Stanisław Chęć zapewnia, że odpowiednie działania zostały podjęte. Autorka pisma jednak nie została o nich poinformowana, mimo iż powinna. Brak odpowiedzi skutkował napisaniem przez kobietę skargi na bezczynność burmistrza, która do magistratu trafiła 26 maja.
Ciężki orzech do zgryzienia trafił się komisji rewizyjnej, która ma za zadanie ocenić jej zasadność bądź bezzasadność. Jak zaznacza Adam Ryniak, przewodniczący komisji, kobieta na swoje wcześniejsze pismo nie oczekiwała odpowiedzi.
Była pracownica MOPS-u uczestniczyła w pierwszym posiedzeniu komisji, 5 czerwca, na którym uzupełniła swoją pisemną wypowiedź. Na tym samym posiedzeniu stosowne wyjaśnienia złożył wiceburmistrz Chęć. Jak stwierdził, po zapoznaniu się z pismem, nie doszukał się znamion skargi. Uznał je więc za tekst informacyjny. Zapewnił, że zajął się sprawą: rozmawiał na tematy poruszone w piśmie z pracownikami i kierownikiem działu pomocy społecznej, a ośrodek miał kilka kontroli, z których żadna nie wykazała uchybień. Chorobowe, na którym przebywał wiceburmistrz, sprawiło, że niektóre kwestie nie zostały zakończone i wciąż są realizowane. - Pracownica poruszała tak duże spektrum spraw, że nie ma szans wszystkich pozamykać w ciągu miesiąca i to posprawdzać - tłumaczył członkom komisji. Nie odpisał, bo nie uważał tego za konieczne, gdyż kobieta pracuje już w innym zakładzie. Warto dodać, że kobieta zamieniła pracę z dwudziestoletni stażem na niepewną pracę na zastępstwo.
Włodarz uważa, że MOPS działa dobrze, mimo że do magistratu wpłynęły trzy pisma dotyczące placówki. - Sprawa ciągnie się od momentu przyznania nagrody uznaniowej pracownikom - mówi w rozmowie z nami. - Pojawiły się pretensje, bo każdy uważał, że tę nagrodę powinien otrzymać. Pisma dotyczyły także innych spraw, ale nagroda uznaniowa przewija się zarówno w nich, jak również w rozmowach z pracownikami.
Radca prawny zaproszony na drugie posiedzenie komisji stwierdził, że pierwsze pismo skargą nie jest, lecz wnioskiem (autorka twierdzi, że mimo wszystko jest to skarga), więc kobieta powinna otrzymać odpowiedź od burmistrza.
Mimo że odbyły się już trzy posiedzenia komisji, członkowie nie podjęli jeszcze decyzji, czy skarga na bezczynność jest zasadna, czy nie. Radny Jakub Osika dopytywał o szczegóły dotyczące przeprowadzonych kontroli, ale według słów obecnego na ostatnim posiedzeniu wiceburmistrza Chęcia, więcej informacji niż te, które komisja już zna, nie otrzyma. Jak mówił włodarz, poinformował o wszystkim, co miał do powiedzenia w tej sprawie.
Więcej w 25 numerze Tygodnika Korso Gazeta Sanocka