Zakapiorska żałoba

Opublikowano:
Autor:

Zakapiorska żałoba - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Całe środowisko bieszczadzkich zakapiorów pogrążyło się w żałobie. Po długiej i ciężkiej chorobie odszedł Przemysław „Chmielu” Chmielewski. Teraz bieszczadzki bard i gawędziarz śpiewa na Niebieskich Połoninach.

Zmarł 13 stycznia w wieku 47 lat w swoim domu otoczony troską najbliższych. Pozostawił w głębokim smutku żonę i córkę. Rodzina i liczni przyjaciele pożegnali go w poniedziałek. Nabożeństwo żałobne miało miejsce w Górzance. W 2010 roku Przemysław „Chmielu” Chmielewski Wieluń w województwie łódzkim zamienił na Bieszczady. Na samym początku swojego nowego życia rozpoczął poszukiwania pracy, aby móc ściągnąć do siebie rodzinę. Wcześniej pracował jako nauczyciel wychowania fizycznego, w Bieszczadach znalazł zatrudnienie jako wychowawca na koloniach w Polańczyku. Dorabiał też, grając przy ogniskach. Od tego zaczęła się jego wielka pasja – muzyka. Na początku wykonywał stare piosenki. Swój pierwszy utwór „Połoniny” napisał dla córki Julii. Kolejnym był „Mały wiersz” dla koleżanki.

W 2011 roku Chmielu poznał poetę Mirosława Welza. Do jego wierszy: „Zakapiorskie Bieszczady” i „Znam dziewczynę o twarzy anioła” stworzył melodię. Utwory zaczął wykonywać zespół Melisa Blues Band. Później do grupy dołączył geodeta Andrzej Szal, który gra na akordeonie. Wykonywał aranżacje do muzyki Chmiela. Razem udało im się wydać pięć płyt. Ostatnia nosi nazwę „Blues Chmiela”. Łącznie bieszczadzki bard stworzył muzykę do 60 wierszy.

Jak sam twierdził, Bieszczady stały się dla niego oazą spokoju i jego miejscem na ziemi. Miłość do tego wyjątkowego zakątka Polski pojawiła się od razu. Wymarzony spokój zmąciła wieść o złośliwym raku przełyku. O jego walce z nowotworem pisaliśmy w jednym z wrześniowych numerów Korso Gazety Sanockiej.

Pierwsze objawy choroby pojawiły się u Chmiela w kwietniu 2016 roku. Po początkowym załamaniu się bieszczadzki bard podjął nierówną walkę o zdrowie i życie. Nie zrezygnował jednak z koncertowania. W końcu, gdy stan zdrowia uniemożliwił mu dalsze rozwijanie pasji, dzięki bliskim uczestniczył w spotkaniach artystycznych. Mógł liczyć na duże wsparcie przyjaciół. Jednak lekarze nie pozostawiali złudzeń, zwłaszcza że pojawiły się przerzuty do węzłów chłonnych i płuc. Po niedającej rezultatów chemioterapii Chmielu, wraz z Andrzejem Szalem i Katarzyną Mikołajczyk, podjął decyzję o jej przerwaniu. Zamiast tego poddał się terapii niekonwencjonalnej, polegającej na przyjmowaniu dużej ilości witaminy C - kwasu askorbinowego. Aby muzyka było stać na terapię, przyjaciele organizowali liczne koncerty i zbiórki funduszy. Lekarze rokowali, że będzie żył do września, Chmielu cieszył się każdym kolejnym dniem jeszcze następne cztery miesiące. Wiadomość o jego śmierci wzbudziła wielkie poruszenie wśród przyjaciół i osób, którym był bliski. Dla Chmiela bieszczadzcy poeci napisali wiersze, które publikujemy w kąciku poezji. Na Facebooku pojawiły się liczne wpisy, ściskające gardło i serce. Wśród nich taki oto:


W Bieszczadach będą płakać wszystkie kamienie, które Go widziały i które słyszały o Nim... 
Ścisną się serca ludzkie, bo jest to jakiś koniec dla wszystkich przyjaciół... 
Spoczniesz Chmielu w bieszczadzkiej ziemi, którą ukochałeś Sercem swym... 
Spoczywaj w Pokoju i do spotkania kiedyś TAM na Niebieskiej Polanie...

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE