20XX
Przyszłość zaczyna się dziś! Postęp i rozwój technologii towarzyszy ludzkości od zawsze. Od prymitywnych narzędzi, po planowanie załogowych misja na Marsa. „20XX” to przyszłość w cyberpunkowym wydaniu, emocjonalny szkic wizji przyszłości, inspirowany vaporwavem i glitch artem.
Przyszłość to suma wyborów jednostek. To suma wyborów także twoich.
Cześć Mateusz, twoja wystawa już niedługo się kończy. Czy mógłbyś jeszcze o niej opowiedzieć dla naszych czytelników?
Cześć, no niestety wystawa wisi tylko do tego piątku, ale sądzę, że jeśli ktoś chciałby ją jeszcze zobaczyć to znajdzie czas. Nosi ona nazwę 2054, choć była promowana jako 20XX.
Czemu przyjąłeś taką strategię ? Co kryje się za nazwą?
Z dwóch powodów. Dla mnie 20XX to symbol XXI wieku, to czas w, którym ludzkość czeka bardzo wiele, jeśli chodzi o rozwój technologii. Zakładam, że każdy z nas telefon przy sobie, świadomość, że zwykły smartfon jest lepszym komputerem niż podzespoły misji Apollo 11, które wyniosły ludzkość na księżyc jest dla mnie bardzo ekscytująca.
Czy rok 2054 jest dla Ciebie wizjonerski? Ważny w jakiś sposób?
To akurat jest wynikiem, tego że zabawa, którą współorganizujemy z Autorską rozgrywa się właśnie w 2054 roku, prawdę mówiąc ta data jest istotna dla innego projektu, ale najpierw muszę do niego dojrzeć, bo zrodził się jeszcze w gimnazjum, ewoluował w końcu do ostatecznej formy, książki, ale więcej nie zdradzę. Głównym tematem przewodnim jest cyberpunk.
No właśnie, zabawa? Co w ogóle skłoniło Cię do niej? Dość nietypowy pomysł jak na wernisaż.
Tu muszę wspomnieć o początku całej współpracy, przychodząc do Autorskiej z propozycją byłem nastawiony głównie na grę, wystawę określiłbym jako dekorację całości. Nie twierdzę, że nie jest ważna, bo oddaje ona moją wrażliwość i emocjonalność, ale teraz szukam czegoś, więcej w twórczości. Forma zwykłego wernisażu wydaje mi się bardzo ulotna. To dwie, trzy godziny spędzone wśród osób, które zazwyczaj już nie obejrzą wystawy, a to kto ją potem zobaczy to już wielka niewiadoma. Na następny dzień cała ekscytacja się kończy. Przynajmniej w moim przypadku. Aranżując nazwijmy to „wielostopniowy event” w księgarni, przez cały okres trwania wystawy jest ona ważnym elementem historii opowiedzianej, a etapie escape room’ie i ścisłym finale odegra ogromną rolę.
Wydaje mi się, że rozumiem intencję i powiem, że chyba nie uczestniczyłam jeszcze w takiej wersji wystawy. Będąc na wernisażu zwróciłam uwagę, że twoje twoja wersja cyberpunkowej rzeczywistości jest bardzo kolorowa, różni się od „umownej” wizji. Czy kryje się coś za tym?
Umownej? Wydaje mi się, że masz na myśli estetykę Łowcy Androidów, który jest takim klasycznym przykładem brudnej cyberpunkowej rzeczywistości w której człowiek jest mała rybką w morzu korporacji i wieżowców. Faktyczni w tej wizji dominuje mrok i noc, ale kiedyś musi nastać dzień. Plakaty poruszają składowe części całego nurtu. Cybernetyzacje, chaos, kontrolę, zdeprawowanie, lęki itd. Pozostałe prace to luźne potraktowanie motywu człowieku w tej rzeczywistości, gdzie on sam coraz bardziej przypomina hybrydę homo sapiens i wszczepów.
A co planujesz po zakończeniu eventu?
Nie wiem, mam kilka pomysłów, wszystko zależy od miejsca. Chciałbym na pewno rozwijać obecną formę wystawy połączonej z interakcjami z publiką. Chciałbym też coś zrobić co będzie miało wartość edukacyjną społeczne. Życie daje mnóstwo możliwości, jest nieprzewidywalne i często udowadniało mi, w mgnieniu oka może wymusić zmianę planów, więc mam wstępną wizję projektu zatytułowanego „Last Hurrah” oraz „Jukai” ,ale czym się staną pokaże czas.
Czy chciałbyś coś jeszcze dodać na koniec rozmowy?
Tak, z chęcią. Chciałbym podziękować każdemu, kto poświęcił czas by zobaczyć wystawę na wernisażu i w trakcie trwania całej zabawy oraz tym, którzy jeszcze ją zobaczą, bo czas to najcenniejsza waluta jaką mamy. Zaprosić do odwiedzenia strony www.rellah.net, aby zapoznać się poprzednimi projektami. I prosić ludzi, by nie porzucali marzeń, bo one dzięki małym krokom się spełniają.