Pożar wybuchł około godziny 14.00 w czwartek, 29 listopada. Spaliła się dwukondygnacyjna obora, w której znajdowały się krowy i część mieszkalna o łącznej powierzchni około 250 m2. W akcji gaśniczej wzięło udział około 52 strażaków z JRG Lesko oraz z OSP: Uherce Mineralne, Stefkowa, Orelec, Myczkowce, Wańkowa i Bezmiechowa. Trwała kilkanaście godzin. Ostatnia jednostka wróciła do remizy po godzinie 5 rano 30 listopada. Na chwilę obecną nie są znane przyczyny pożaru, ani szacunkowe szkody.
Właściciel, który wyprowadzał z palącej się stodoły, bydło (około 19 sztuk) doznał oparzeń I i II stopnia w okolicy głowy. Pierwszej pomocy udzielili mu strażacy, następnie karetką pogotowia został przetransportowany do szpitala w Lesku. Obora była jedną z kilku, które należą do poszkodowanego mężczyzny. Akcja gaśnicza była trudna dla strażaków.
- Pożary siana i balotów są dla strażaków niełatwymi akcjami - mówi bryg. mgr inż. Jacek Dydek. - Każdy balot trzeba było wynieść na zewnątrz, przelać wodą i ugasić, a warunki pogodowe były trudne. Minus 13 stopni Celsjusza i wiatr. Dwa ciągniki pomagały w wyciąganiu balotów. Siano znajdowało się na poddaszu i na parterze.
Obecnie trwają prace rozbiórkowe.