Blisko dziesięć lat temu występowali państwo na scenie Sanockiego Domu Kultury na Festiwalu im. Adama Didura. W trakcie nadchodzącej edycji wystąpicie państwo w Sanoku po raz drugi. Czym tym razem zauroczycie publiczność?
Łukasz Długosz: W tym roku udało się nam połączyć dwa wydarzenia. Najpierw wystąpimy w Sanoku, a dzień później na inauguracji nowego sezonu artystycznego Filharmonii Podkarpackiej w Rzeszowie, pod batutą Massimiliano Caldiego wraz z Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej. Wykonamy koncert podwójny d-moll lwowskiego kompozytora romantycznego Franciszka Dopplera. Przygotowaliśmy również niespodziankę dla publiczności.
Czym wyróżnia się wspomniany koncert spośród innych dzieł solowych?
Agata Kielar-Długosz: Koncert fletowy to półgodzinny utwór. Wirtuozowskie, niezwykle wyczerpujące dzieło, naszpikowane trudnościami technicznymi zakończone popisową dla solistów kadencją. Ukazuje flet we wszystkich jego walorach technicznych i brzmieniowych. Jest przepełniony wspaniałymi melodiami, bardzo ekspresyjny. Warto przypomnieć tutaj sylwetkę twórcy, Franciszka Dopplera, który oprócz komponowania i dyrygowania był wirtuozem fletu.
Jaką muzykę lubią państwo wykonywać?
Agata Kielar-Długosz: Taką, którą sama chciałabym słuchać. Jeśli wiem, że grając utwór, nie byłabym w tym przekonująca, nie przyjmuję zaproszenia. Natomiast jeśli chodzi o epoki w historii muzyki, to sądzę, że każda z nich ma swoje perełki. Bardzo bogaty repertuar fletowy występuje w epoce baroku i klasycyzmie. Niestety jest go znacznie mniej w romantyzmie. Natomiast XX i XXI wiek stał się oceanem możliwości wykonawczych i technicznych. Rozluźniły się zasady kompozycji, co przyniosło m.in. swobodę interpretacji. Czerpiemy z tego okresu wraz z mężem pełnymi garściami. Oprócz tego uwielbiamy różne nurty muzyki, jazz lub muzykę rozrywkową. Wzrusza nas to, co chwyta za serce.
Łukasz Długosz: Jestem osobą odrobinę akcydentalną. Wybór muzyki zależy od chwili, od nastroju, od pory roku. Na przykład od kilkunastu miesięcy, dzięki intensywnej współpracy ze wspaniałym klawesynistą profesorem Markiem Toporowskim, odkryłem na nowo muzykę barokową. Repertuar na flet lub dwa flety i klawesyn, nie tylko znanych kompozytorów tego okresu. Lubię swobodę, a więc również muzykę współczesną. Nie stronię też od romantyzmu i klasycyzmu. Wspaniałość dzieł wynika ze zrozumienia narracji muzycznej jej twórcy. To sprawa indywidualna. Dotyczy to również wykonawców. Trzeba mieć po prostu to coś, co przenika do wnętrza człowieka i wzrusza go. W muzyce nie można powiedzieć, że jest się najlepszym. Albo ma się tzw. klucze do nieba, albo nie. Niektórzy chcą mieć wytrych, idąc na skróty, ale sztuki nie można oszukać.
Rozpoczęła pani grę na flecie z powodów zdrowotnych...
Agata Kielar-Długosz: Tak. Gra na flecie przyczyniła się do tego, że moje zdrowie uległo poprawie...
Łukasz Długosz: ...ale to nie był główny powód tego, że moja żona została uznaną flecistką. Zarówno w sztuce jak i sporcie potrzeba talentu. Jesteśmy szczęśliwi, że trafiliśmy na instrument życia. Od razu wiedziałem, że chcę grać na flecie. Naukę rozpocząłem w wieku dziewięciu lat. Żona próbowała jeszcze gry na fortepianie, ale na szczęście zmieniła na ten właściwy jej osobowości.
Cały wywiad można przeczytać w najnowszym numerze Korso Gazety Sanockiej.