Bieszczadzkie doliny opustoszały, dawne pola zarasta las, natura króluje na nowo w miejscach wydzieranych jej przez wieki przez twardych ludzi, odpornych na surowy klimat i trudne warunki życia, którzy karczowali tutejszą puszczę w celu pozyskania przestrzeni życiowej. W miejscach, w których niegdyś pomiędzy ciasno pobudowanymi bojkowskimi chyżami kipiało życie, dziś przemykają dzikie zwierzęta. Gdzieniegdzie tam, gdzie stały piękne bieszczadzkie cerkwie, w trawie majaczą jedynie ich podmurówki, z trudem wskazujące na dawny kształt wspaniałych świątyń.
Więcej w 27 numerze Korso Gazeta Sanocka