Major legionów Bolesław Roja zapisał w święta 1914 roku: „Poszliśmy z Węglowskim, Tęczą, Krzaczyńskim, Ruszkiem oraz częścią oficerów i szeregowych z bożym drzewkiem i z wieczerzą wigilijną w kociołkach na placówki. Był barszcz, śledzie przyprawione cebulą, kluski z makiem, i kluski z powidłami, i kluski z miodem, i jeszcze coś tam... Z bożym drzewkiem i z kolędą chodzili nasi od placówki do placówki, a najdłużej kolędowali na placówce przy drodze do Maksymca, naprzeciw Moskali. Moskale nie oddali ani jednego strzału, choć właśnie tu z reguły odbywała się strzelanina. Drzewko z płonącymi świeczkami pozostawili na drodze.” Major Roja został potem generałem i zginął w 1940 roku w hitlerowskim obozie w Sachsenhausen.
Na placówce pod Maksymcem wśród świętujących narodzenie Jezusa był młody legionista z Zarszyna, Jan Dufrat. Po wigilii opisanej przez kapitana Roję żył jeszcze nieco ponad miesiąc. Ranny w walkach na stokach Maksymca, zmarł 1 lutego 1915 r.
Po tym zapomnianym młodym chłopcu zachowały się jednak jakieś dokumenty, a nawet jego wcale niebezimienny grób w dawnej wsi Rafajłowa, a obecnie Bystrycia na Ukrainie.
Więcej w 4 numerze Tygodnika Korso Gazeta Sanocka