Jednym z nich jest Piotr Gembalik. Downhillem zaraził się kilkanaście lat temu. – Na rowerze jeżdżę, odkąd pamiętam, a downhill towarzyszy mi od około 12 lat – mówi. – Wypróbowałem ze znajomymi kilka tras w lesie. Spodobało mi się i tak zostało do dzisiaj.
W poszukiwaniu wrażeń
Piotr pracował w tym czasie w sklepie i serwisie rowerowym. Często widywał się z rowerzystami próbującymi bardziej ekstremalnej jazdy. Ich jednoślady i osprzęt dużo szybciej zużywały się niż sprzęt szosowy, więc byli stałymi gośćmi w serwisie. Namówili go na próbną jazdę i złapał bakcyla. Stwierdził, że to dużo większy zastrzyk adrenaliny niż zwykła jazda.
– Stajesz na górze między drzewami i musisz przełamać swoje opory i lęki – wyjaśnia. – Dam radę czy nie dam? Czy nic mi się nie stanie? Te pytania często rodzą się wtedy w głowie.
Więcej w 31 numerze Korso Sanockie