O dziwo, młodym mieszkańcom Sanoka hałas wywoływany przez pojazdy na moście raczej nie przeszkadza.
Przemysław Ziemiański zauważa, że helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego też hałasuje, i to nie tylko na Wójtostwie. Ironizuje, że na pasach strach przejść, bo nie wiadomo, kto prowadzi.
Rafał Darosz pisze, że niedaleko niego ląduje helikopter transportujący chorego do szpitala, ale on nie uważa, że należy mu się za to odszkodowanie. Mimo tego że most stoi już parę lat, to lądowisko koło szpitala od niedawna.
Jedynie Marti Rolu Szamrey zwraca uwagę, że helikopter nie lata co chwilę, a auta po moście przejeżdżają przez cały czas.
- U nas to i tak luzik, ale ludzie z bezpośredniego sąsiedztwa mają na serio przewalone... - pisze. - Jak przejeżdża autobus, to słychać aż na Wójtostwo!
Przyklaskuje mu Robert Nicko, który uważa, że życie w mieście wiąże się z hałasem i żeby tego uniknąć, trzeba by wyprowadzić się pod las, do jakiejś głuszy. Przyznaje jednak, że dla niego cisza też jest uciążliwa i nie znosi jej.
- Ogłusza mnie gorzej jak zgiełk miasta - pisze.
W podobnym duchu wypowiada się Michał Czytajło:
- Karetki za głośne, mosty za głośne. Ludzie wiedzieli gdzie się budują, więc skąd zdziwienie?
Również Monika Stabryła uważa, że Sanok coraz bardziej staje się miastem wyłącznie dla emerytów, dlatego każdy hałas będzie przeszkadzał.
- To powinien być priorytet, nowy most nam się należy - pisze Marcin Zimoń.
Natomiast Marcin Leszczyński przypomina, że był to przecież most tymczasowy.
- Od ponad trzydziestu lat - dopowiada z humorem Piotr Szajnowski.
Więcej w 37 numerze Tygodnika Korso Gazeta Sanocka