W sprawie śmierci dziennikarza Marka pomykały z Sanoka będą kolejne zarzuty. Trwa ustalanie miejsca ukrycia zwłok
Szef prokuratury Okręgowej w Krakowie Rafał Babiński powiedział, że to nie koniec zarzutów śledztwo jest prowadzone nadal. Prokuratura w tej chwili wyjaśnia, gdzie znajduje się ciało dziennikarza, który prawdopodobnie został uduszony. Jest kilka wersji.
Prokurator Babiński przypuszcza, że oskarżony mógł przyczynić się sam do zatrzymania myśląc, że przestępstwa, jakie popełnił, już się przedawniły. Tadeusz P. znał przepisy kodeksu karnego ale aktualnego w czasach, w których dokonał zbrodni. Nie wziął pod uwagę faktu, że zbrodnie funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL nie ulegają przedawnieniu. Jak wynika z obliczeń, pierwsza zbrodnia przedawni się dopiero w 2030 roku i na tej podstawie prokuratura okręgowa w Krakowie stawia Tadeuszowi P. zarzuty.
Gdy zbrodnie z lat 80. uległy przedawnieniu, Tadeusz P. przyznał się do ich popełnienia i zaproponował krośnieńskiemu wydawnictwu Ruthenus napisanie i wydanie książki "o czynach przestępczych, jakich dopuścił się, pracując w resorcie MSW". Wydawnictwo jednak nie było zainteresowane.
Z uwagi na przedawnienie w dniu dzisiejszym bez obaw o pociągnięcie do odpowiedzialności można opowiedzieć i zrzucić z siebie jarzmo tych czynów i 30 lat jarzma życia w oczekiwaniu na karę lub przedawnienie. Mogę bez obaw podać nazwiska wszystkich osób związanych z tymi sprawami i żyjących do dnia dzisiejszego
- zapewniał emerytowany policjant.
Rodzina zaginionego Marka Pomykały postawiła mu na sanockim cmentarzu nagrobek, po 10 latach od zaginięcia bowiem został uznany za zmarłego. Jednak nagrobek jest tylko symboliczny, ponieważ jest pusty.
Prokurator Babiński powiedział, że czynności zmierzać będą do tego, że "grób, który jest pusty, już pusty nie będzie a ciało zmarłego wróci tam, gdzie powinno być".
Pycha kroczy przed upadkiem
Jakże pewien siebie musiał być oskarżony milicjant, skoro robił notatki i chciał nawet wydać o tych wydarzeniach książkę. Miała ona być dla niego swoistą terapią, zrzuceniem brzemienia, jakie na nim przez te wszystkie lata ciążyło. Robił notatki w formie papierowej i na nośnikach zewnętrznych.Rozmawiał o tych wydarzeniach ze znajomymi i z dziennikarzami. Opowiada o tym materiał dziennikarki Katarzyny Handerek, która ma w planach nakręcić film opowiadający o tych tragicznych wydarzeniach.
Każdy z nas ma temat, który staje się jego tematem przewodnim i chce doprowadzić do końca. W 2019r. poznałam Tadeusza P., byłego milicjanta i policjanta, podejrzewanego o potrójne zabójstwo. Nie podejrzewałam wtedy, że moim celem jest chęć odkrycia prawdy, co działo się za PRL i co dzieje się we współczesnej Polsce w tej sprawie. Chciałabym aby rodzice Marka Pomykały i rodzina Krzysztofa Pyki dowiedziały się co się stało i dlaczego ktoś zrujnował im życie. Badając sprawę odkryłam sieć powiązań pomiędzy ówczesną milicją, a potem policją, prokuraturą i dziennikarzami. Dotarłam do nagrań, świadków i fragmentów nigdy nie napisanej książki. Czas by winni ponieśli karę, a niewinni doczekali się spokoju. Czas na prawdę. Czas przerwać tę pajęczynę
- mówi Katarzyna Handerek.
Czekamy na dalsze wyniki postępowania w tej sprawie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.