reklama

“To be or not to be”, czyli hamletowskie dylematy na rynku pracy

Opublikowano:
Autor:

“To be or not to be”,  czyli hamletowskie dylematy na rynku pracy - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości„Być albo nie być” to fraza angielska tak u nas popularna, że często pomija się jej tłumaczenie na polski.

Dla niewtajemniczonych wypada przypomnieć, że pochodzi z III aktu sztuki Hamlet książę  Dani autorstwa Wiliama Szekspira. Tytułowy Hamlet przeżywa rozterki  duchowe i staje przed  zasadniczymi wyborami na swej życiowej drodze. Pozwolę sobie hamletowski dylemat   moralny „ Być  albo nie być przenieść do realiów występujących na  krajowym rynku pracy.  

Przeanalizuję to  na przykładzie młodych ludzi co roku kończących szkoły i wyższe uczelnie, którzy w zetknięciu z rynkiem pracy muszą rozwiązać, wspomniany dylemat oraz odpowiedzieć sobie na fundamentalne pytania:  Czy być uczciwym i solidnym pracownikiem i tego samego oczekiwać od pracodawcy, czy też nie być uczciwym? Czy w tym drugim wyborze wystąpić w roli cichego  kombinatora, poszukującego lekkiej pracy z dużą  wypłatą. No i jeszcze dokonać szybkiej oceny, która z tych postaw życiowych może opłacić młodemu człowiekowi.  

Biorąc pod uwagę zróżnicowane zachowania pracodawców  w stosunku do pracowników, udzielenie odpowiedzi na tak postawione pytania nie jest takie łatwe i jednoznaczne. Osobiście preferuję pożądaną społecznie postawę i kieruję  do młodych ludzi gorący apel: Zapamiętajcie: tylko uczciwa praca się opłaca,  bo tylko taka postawa może być źródłem osobistych sukcesów jednostki i dobrobytu społeczeństwa.  Takie zasady wpajano mi, kiedy byłem młody i z uporem do dzisiaj je powtarzam, bo w moim życiu taka postawa się sprawdziła. Nie ukrywam, że chwilami przy różnych życiowych  turbulencjach miewałem wątpliwości czy wybrałem dobrą drogę. Moje rozterki w tej sprawie przedstawia fraszka: Z nadmiaru uczciwości czasami się pości. 

Wyobraźmy sobie sytuację, w której podchodzi uczciwie i solidnie do wykonywanej pracy, a trafia na pracodawcę o nieuczciwym podejściu do pracownika.  Jaką więc postawę winien przyjąć młody, uczciwy człowiek  wobec pracodawcy, który jest pospolitym cwaniakiem chcącym go wykorzystać?  Znane są powszechnie przypadki  zatrudniania  młodych ludzi bez umowy,  lub na tzw. umowy śmieciowe,  czy  wymuszenia  pod groźbą zwolnienia, pracy poza ustalony prawnie limit 8 godzin. Albo nieterminowe regulowanie wynagrodzenia,  niepłacenie za godziny nadliczbowe, poniżanie pracowników itp.  
Tę listę nagannych zachowań pracodawców w stosunku młodych pracowników można  jeszcze poszerzyć. Nie daje to jednak odpowiedzi na pytanie, co w takiej sytuacji ma robić młody  pracownik?  Czy ma przyjąć postawę baranka do strzyżenia lub chłopa pańszczyźnianego na folwarku? Czy też ostro się postawić takiemu pracodawcy i zacząć się z nim naciągać po sądach? Albo nie podejmować pracy u takiego pracodawcy. To ostanie rozwiązanie wydaje się optymalne pod jednym warunkiem, że nie ma bezrobocia i pracownik może sobie wybierać miejsce pracy. A jeżeli miejsc  pracy brakuje? Jak widać, nie ma tu jednoznacznej  odpowiedzi.   

W przypadku nieuczciwego pracodawcy i takiegoż pracownika historie ich wzajemnych sporów  możemy rozstrzygnąć milczeniem. Jak mówiła moja  babcia, „trafiła kosa na kamień”, „swój na swego” – niech sobie pourywają łby.   
Czytelnik może w tym miejscu postawić mi zarzut:  pastwisz się Pan nad nagannym zachowaniami pracodawców, a czy młodzi kandydaci na pracowników zawsze są w porządku? Według mojej oceny każdy młody, trzeźwo myślący człowiek, wstępujący na rynek pracy powinien dokonać realnej oceny swoich możliwości, umiejętności oraz  przydatności dla przyszłego pracodawcy.  Piszę świadomie „trzeźwo myślących” , bo spotyka się dzisiaj dużą grupę młodych ludzi, którzy jednak są wolni od tego typu  wątpliwości przemyśleń na temat swojej przydatności zawodowej. Wiem    z autopsji, że nie rzadko pojawiają się absolwenci, którzy przychodzą na rozmowę kwalifikacyjną  i  nie pytają o zakres swoich obowiązków, tylko ile dostaną  na „na rękę”?  Na pytanie, a ile by Pan/ Pani oczekiwał/a, bez żenady rzucają kwotę, na jaką nauczyciel dyplomowany musi czekać dwadzieścia lat. 

Można zrozumieć przyszłego pracownika, jeżeli przedmiotem wykonywanej pracy byłoby  np. zamiatanie  placu, kopanie rowów lub inne proste czynności manualne. Ale co powiedzieć, kiedy taką postawę  prezentują kandydaci na stanowiska wymagające określonych predyspozycji i umiejętności, jak  np. dziennikarza?  Czy załamać  ręce i narzekać na młodzież, czy próbować  diagnozować, skąd biorą się takie postawy. Kilkadziesiąt lat temu rozwiązania  tego  problemu szukał znany autor Myśli nieuczesanych Stanisław Jerzy Lec, komentując to zjawisko  lapidarnym aforyzmem: „Ojcowie Termopile, synowie za ile?” Przewidział dzisiejszą komercjalizację wszystkiego, co tylko jest możliwe.  

Spróbujmy jednak odpowiedzieć na pytanie, czy za te zachowania  winni tylko młodzi ludzie, czy też deprawujący ich życiowe postawy system, w którym się wychowują. System, w którym brakuje spójności pomiędzy tym, co się głosi, a tym, co się robi; poczynając od moralizującego Kościoła, szkołę, media  i dom rodzinny. Jakie ideały ma mieć młody człowiek, kiedy ogląda w transmisji telewizyjnej z Sejmu RP pożegnanie brawami na stojąco, odchodzącego w niesławie marszałka. Oficjalnie na własna prośbę, kiedy wszyscy wiedzą, przyczyna odejścia jest nepotyzmu i nadużycia zajmowanego stanowiska do prywatnych celów. Ponoć prawa nie złamał,  ale wszyscy widzieli, że „król jest nagi”. Przecież to jest  moralna destrukcja  prowadzona na najwyższych szczeblach władzy państwowej. Proces ten sięga dzisiaj bardzo  głęboko, ale trzeba żyć nadzieją, że to da się zmienić. 

Nie zamierzam tworzyć jakiegoś nowego traktatu o Naprawie Rzeczypospolitej, nie miej chciałbym podsumować te rozważania apelem do  młodych ludzi wchodzących na rynek pracy słowami znanego polskiego publicysty, dziennikarza, polityka oraz działacza społecznego Władysława Bartoszewskiego: „Warto być uczciwym, choć nie zawsze się to opłaca. Opłaca się być nieuczciwym, ale nie warto. Warto być przyzwoitym” .   
 

Andrzej Maciaś

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo