Szanowna Redakcjo,
Piszę do Was, ponieważ jestem zaniepokojony zaniedbywaniem uczniów i uczennic w jednej ze szkół sanockich. Kończy się rok szkolny, bardzo trudny rok szkolny z tzw. uczeniem zdalnym a może bardziej zadawaniem zdalnym, w którym uczennice i uczniowie musieli zdobywać wiedzę samodzielnie, dostając wskazówki od nauczycieli, ale bez ich wsparcia i pomocy takiej jak w szkole. Dzieci dostają świadectwa, nie rzadko są to świadectwa z wyróżnieniem, gdzie średnia ocen z wszystkich przedmiotów to 4.75 i wyżej. Od kiedy pamiętam, tacy uczniowie byli chlubą szkoły, dyrekcja i nauczyciel takimi uczniami się chwalili. Te świadectwa z czerwonym paskiem były, a może nadal są takim obrazem i dowodem sukcesu pracy i umiejętności wspaniałych uczniów i ich wspaniałych nauczycieli.
Zawsze było tak, że tacy uczniowie i uczennice dostawali do takiego świadectwa symboliczny upominek - nagrodę książkową, upominek jak najbardziej trafiony i adekwatny do instytucji szkoły. Jednak w tym roku szkolnym w SP 4 takiego uhonorowania najlepszych uczniów już nie ma. Okazuje się, że na upominek – nagrodę książkową średnia ocen musi wynosić powyżej 5.0. Czy te władze edukacyjne w tym mieście na pewno są już takie biedne, że nie stać ich na zakup kilku książek o wartości 10 PLN każda dla najlepszych uczniów?
Równie dobrze w przyszłym roku szkolnym, żeby otrzymać nagrodę książkową, władze szkoły mogą ustalić średnią ocen na powyżej 6.0 i wtedy na pewno nie będą wydawać pieniędzy na nagrody książkowe dla najlepszych. Tym samym spowodują, że tym najlepszym też się już nie będzie chciało, dzieci widzą, że szkole jest obojętne czy one osiągają najlepsze wyniki, czy też nie. Poza tym rodzice płacą składkę na tzw. Radę Rodziców.
W tym roku szkolnym nie było wycieczek (pandemia), więc pieniądze z Rady Rodziców nie zostały przeznaczone na wycieczki. Nie zostały też przeznaczone na nagrody książkowe, więc na co zostały przeznaczone? Czy jest w takim razie sens płacić na Radę Rodziców?