reklama

Serce oddał leśnej głuszy

Opublikowano:
Autor:

Serce oddał leśnej głuszy - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościZdzisław Biega zdobył tytuł Supersołtysa Powiatu Sanockiego. Jego największą pasją jest łowiectwo. Jak sam mówi, dla wielu myślistwo kojarzy się z zabijaniem. Mało kto zwraca uwagę, że jest to również nasza polska tradycja pełna starodawnych zwyczajów, które powoli zanikają. Dzisiaj są one pielęgnowane jedynie przez koła łowieckie. Sołtys Biega przynależy do dwóch z nich.

Dom pana Zdzisława przyozdabiają łowieckie trofea. Na ścianach wiszą wieńce jelenia, łopaty daniela, myłkusy rogaczy czy oręża dzika. W jego domu można spotkać również skóry upolowanych zwierząt, a na drzwiach szafy wisi piękny galowy strój myśliwego. Dla jednych te pomieszczenia mogą przypominać cmentarz zwierząt, ale dla łowczego są symbolem jego trudu i wysiłku fizycznego oraz silnej, emocjonalnej więzi z przyrodą.

Myśliwy z długoletnim stażem
Zdzisław Biega pasjonuje się łowiectwem od trzydziestu ośmiu lat. Jest członkiem Polskiego Koła Łowieckiego. Wcześniej interesował się wędkarstwem. W 1978 roku zdobył uprawnienia łowieckie i po raz pierwszy zapuścił się w bieszczadzkie lasy z karabinem na ramieniu. Swoje serce oddał leśnej głuszy.

– Większość ludzi kojarzy myślistwo tylko z zabijaniem – mówi pan Zdzisław. – Nie jest to prawdą. Łowiectwo łączy się również z pracą na rzecz zwierząt. Zarówno jesienią jak i zimą, jak każdy łowczy, mam swoje obowiązki związane z dokarmianiem. Każdy myśliwy ma swój obszar, o który dba. Trzeba zdawać sobie sprawę, że czasami ingerencja człowieka okazuje się niezbędna, gdyż zwierzyna sama sobie nie poradzi. Strzelamy tylko dla selekcji, bo równowaga w przyrodzie musi zostać utrzymana.

Jak zaznacza pan Zdzisław, w zamierzchłych czasach sam Jagiełło przyjeżdżał w te strony polować. Upamiętnia to pomnik stojący na mrzygłodzkim rynku. Jego postawienie zainicjował sam sołtys wraz ze swoim poprzednikiem. Monument stworzono na wzór przedwojennego oryginału, który w latach wojny zabrali Niemcy.

Sołtys od dobrych kilkunastu lat korzysta z zaproszeń zaprzyjaźnionych łowczych albo sam gości u siebie swoich myśliwskich przyjaciół. Niektórzy przyjeżdżają do Mrzygłodu aż z dalekiej Austrii.

Więcej w 33 numerze Korso Gazeta Sanocka

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo