Rozmowa z Wojciechem Blecharczykiem, byłym burmistrzem Sanoka na temat tzw. "afery laptopowej"

Opublikowano:
Autor:

Rozmowa z Wojciechem Blecharczykiem, byłym burmistrzem Sanoka na temat tzw. "afery laptopowej" - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Miasto ma zwrócić ponad 2,5 milionów zł z odsetkami za źle przygotowany projekt "Przeciwdziałanie wykluczeniu cyfrowemu na terenie miasta", obecna władza wskazuje pana m.in. jako winnego.

Nie czuję się winny, a cała akcja jest odrażającą i złośliwą formą kolejnej kampanii przedwyborczej. Gonienie króliczka dla samego pościgu i zaszczucia.

 

 Ale groza spłaty dużej sumy istnieje. Gdzie popełniono błąd?

 

 Proszę postawić się w roli samorządowca. Pojawia się propozycja dla miasta skorzystania z projektu, który zakłada jego sfinansowanie w wysokości 85 procent. Wkrótce okaże się, że istnieje realna szansa sfinansowania projektu w 100 procentach. Projektu, który grupie najbardziej potrzebującym, niezaradnym i biednym mieszkańcom umożliwi funkcjonowanie w społeczeństwie, a nawet znalezienie pracy. Co wówczas robi samorządowiec?

 

Jeszcze raz dokładnie przygląda się projektowi, sprawdza wszystkie wytyczne pod kątem ewentualnych nieprawidłowości i zagrożeń.

 

I to zrobiliśmy, analizując bardzo wnikliwie wszystkie postanowienia umowy. Podejmując decyzję, uwzględnialiśmy jeszcze jeden argument "za". Otóż do uzyskania było 5 milionów złotych obiegowych pieniędzy, które równocześnie budowały wskaźnik budżetowy gminy. To były te dodatkowe korzyści dla miasta. Jeżeli projekt miał nic nie kosztować miasto, poza obsługą, to jakie można było mieć w tamtym czasie wątpliwości?

 

Radny Roman Babiak podczas ostatniej sesji rady miasta powiedział wprost, że za całą sprawą kryje się korupcja i kolesiostwo.

 

Radny Babiak już na początku mojej pierwszej kadencji burmistrza w 2002 roku zapowiedział, że kiedyś znajdzie na mnie haka. I widocznie mści się do dzisiaj, nie ustając w poszukiwaniach. Przyczyną było moje odrzucenie dość absurdalnej propozycji doradztwa z jego strony. Nie mogłem sobie pozwolić na faworyzowanie jednego radnego spośród dwudziestu jeden.

A sprawa dotycząca projektu zapobiegania wykluczeniu cyfrowemu była oczywista. W tamtym czasie, jeżdżąc na posiedzenia Związku Miast Polski, poznałem pana Ziemowita Borowczaka, który później został moim zastępcą. Pan Borowczak z ramienia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji zaproponował, że przyjedzie do Sanoka i przedstawi radzie miasta ciekawy projekt unijny przeciwko wykluczeniu. Każdy samorządowiec, mając na uwadze dobro społeczne, wykorzystuje taką szansę, zwłaszcza jeżeli może z niej skorzystać trzysta najbardziej potrzebujących rodzin w mieście. W ten sposób był przedstawiony projekt, tu nigdy nie było drugiego dna. Są pieniądze unijne, jest projekt mocno dofinansowany, z szansami na całkowite sfinansowanie, nad czym było się zastanawiać? To stały proceder pozyskiwania funduszy unijnych przez jednostki samorządowe.

Dzisiaj zarzuca się, że to był głupi pomysł. Każdemu, kto tak mówi, odpowiadam, że tego typu projekty dla ludzi, których nie stać na komputer, dostęp do internetu - elementy poprawiające status wykluczonego społecznie - zawsze są atrakcyjne. Nigdy nie żałowałem mojej decyzji...

 

Więcej można przeczytać w najnowszym numerze Korso Gazeta Sanocka (nr 9).

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE