Pożar rozpoczął się od komina, w którym zapaliła się sadza. Iskry wydobywające się z komina spowodowały pożar dachu budynku.
Pożar wybuchł od iskry z komina i momentalnie rozprzestrzenił się na cały drewniany dom. Mieszkająca w nim para ludzi nie miała czasu niczego ratować, szybko wybiegli z domu. Spaliły się wszystkie ich rzeczy osobiste, ubrania i sprzęty. W domu razem z nimi mieszkały psy i koty, mama bernardyn z dwoma szczeniaczkami oraz kot i kotka z małymi kociętami. Sunia zdołała na czas wynieść szczeniaczki, nie udało się niestety uratować jednego małego kociaka, spłonął w domu. Właścicielka domu ma poparzoną twarz i ręce, cierpi fizycznie ale najbardziej żal jej maleńkiego kociaka.
Nie mają nic, wszystko co mieli spłonęło. - To są rzeczy materialne, z czasem odbudujemy ale najbardziej mi żal tej malutkiej kociej duszyczki...- mówi kobieta.
Para pogorzelców pilnie poszukuje domu do wynajęcia, domu do którego będą mogli zabrać swoich podopiecznych bo bez nich nie wyobrażają sobie życia.
Tymczasem pomieszkują w domu swoich znajomych w Polańczyku ale tylko do 10 stycznia.
Liczymy na Waszą pomoc dobrzy ludzie, pomóżmy rodzinie znaleźć dom w którym zamieszkają ze swoimi zwierzakami.
Numer kontaktowy: 534 585 653