reklama

Robert Płaziak: Dajmy Sanokowi szansę! Nie zniszczmy jej! [ROZMOWA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Redakcja

Robert Płaziak: Dajmy Sanokowi szansę! Nie zniszczmy jej! [ROZMOWA] - Zdjęcie główne

Robert Płaziak | foto Redakcja

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości„Zastanawiam się, dlaczego ludzie tak łatwo kupują kłamstwa, a tak trudno jest im uwierzyć w prawdę?” O sytuacji w mieście, o szansach na wyjście z niebezpiecznego wirażu, z dr. Robertem Płaziakiem rozmawia Marian Struś
reklama

Robert Płaziak, to nazwisko, które w Sanoku, w ostatnim czasie, jest najczęściej odmieniane przez wszystkie przypadki. I nie tylko dlatego, że jako absolwent kilku uczelni (Politechnika Rzeszowska, Szkoła Główna Handlowa w Warszawie, WSP w Rzeszowie, UMCS w Lublinie, Akademia Ekonomiczna w Krakowie, WSAiB w Gdyni, Uniwersytet SWPS w Warszawie) jest osobą wszechstronnie wykształconą, że posiada tytuł doktora w zakresie ekonomii i finansów (wkrótce z habilitacją).

Powodem powszechnego zainteresowania jest jego wypełnianie funkcji radnego Rady Miasta Sanoka, gdzie pełni rolę przewodniczącego Komisji Rewizyjnej. To właśnie ta komisja wystąpiła z wnioskiem do Regionalnej Izby Gospodarczej o nieudzielenie burmistrzowi Tomaszowi Matuszewskiemu absolutorium za 2023 rok, który RIO zaakceptowała, a radni stosunkiem głosów 14 do 4 przegłosowali. To był pierwszy przypadek w historii sanockiej samorządności, kiedy Rada Miasta tak zdecydowanie powiedziała burmistrzowi „NIE!” 
     
    - Czy naprawdę musiało się to skończyć brakiem wotum zaufania i nieudzieleniem absolutorium? Co głównie o tym zadecydowało?

- Moim zdaniem, tak! Decyzję tę oparliśmy na faktach, wynikających z dokumentów, a upewniła nas w tym pozytywna opinia do naszego wniosku ze strony Regionalnej Izby Obrachunkowej w Rzeszowie. Chyba wszyscy mamy świadomość, że to nie obecna Rada Miasta jest odpowiedzialna za stan finansów, jaki zastała, lecz Burmistrz, jako władza wykonawcza i grająca z nim w jednej drużynie poprzednia Rada. Gdybym miał wskazać główny powód nieudzielenia absolutorium przez Komisję Rewizyjną, byłoby to złe planowanie inwestycji i realizowanie ich bez właściwego zabezpieczenia finansowego.

reklama

    - Poproszę o choćby jeden przykład…

    - Bardzo proszę, ulica Cegielniana i jej skazany na porażkę remont w środku zimy, następnym może być realizacja zabezpieczania osuwiska przy ul. Kościuszki. W obydwu przypadkach cofnięte zostały dotacje, zmuszając Miasto do ich sfinansowania z własnych środków. Stało się tak w okresie ogromnych problemów finansowych miasta, którego obrazem jest 128-milionowe zadłużenie.

   - A co Pan może powiedzieć o obecnie realizowanych dużych inwestycjach, mam tu na myśli przeprawę mostową i projekt nazywany „wodorowym”? Bez uwag?

    - Niestety, nie. W kwestii mostu do dziś nie wiem czy sanoczanie go chcą, czy nie. Kompletnie zlekceważono temat konsultacji społecznych. Ktoś powie: 90% kosztów to dotacja. Dobrze, a pozostałe 10%, których nie mamy? A mam obawy, że całość nie zamknie się w 106 milionach, a np. w 136. Co wtedy? Z kolei projekt wodorowy, to jest jakaś perspektywa! On może być kołem zamachowym dla Sanoka! Ale warunek jest jeden: on musi być rozsądnie, w detalach przemyślany. Moim zdaniem, winien być realizowany pod egidą Miasta, a nie jakiejś dość tajemniczej spółki. Nie może być w nim żadnych uwikłań, niejasności. Tymczasem dowiaduję się, że Miasto ma przekazać spółce 106 ha gruntów w użytkowanie. W ostatniej chwili burmistrz wycofuje ten projekt z porządku obrad sesji. Dziwne, nieprawdaż? Od dłuższego czasu oczekuję na „studium wykonalności” projektu. Najpierw słyszę: stanowi on majątek spółki, potem, że waży 20 kilogramów, aż wreszcie mam zapowiedź, że go otrzymam! Po czym mija dwa tygodnie i nic. Czy dziwi się Pan, że mam pewne obiekcje?

 - Wnioski Komisji Rewizyjnej z negatywną oceną wykonania budżetu i nieudzieleniem absolutorium burmistrz skwitował mocnym stwierdzeniem: „to kłamstwo!” 

    - Nie zgadzam się z takim zarzutem. Nasze oceny są oparte na konkretach, na dokumentach, to nie jest żadna publicystyka, czy też chęć - jak się nam często zarzuca - zniszczenia burmistrza. Te oceny podzieliła Regionalna Izba Obrachunkowa. Proponuję więc poczekać na rozstrzygnięcie odwołania, jakie do RIO złożył burmistrz Tomasz Matuszewski. Dodam, że Komisja Rewizyjna wskazała, że mogło też dojść do naruszenia dyscypliny finansów publicznych, co jest badane przez RIO i Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych. 

 - Czy finanse to jedyny problem miasta?

    - Nie. Innym jest problem ludzki, kadrowy. Znakomita część fachowców to osoby, których albo już nie ma, albo jeszcze są, ale nie widzą możliwości współpracy z burmistrzem. Znam wielu pracowników Urzędu Miasta, jako że do 2014 roku byłem w naszym mieście audytorem. Szczerze ze mną rozmawiają. Burmistrz, szermując hasłem, że w Sanoku nie ma potencjału ludzkiego, usprawiedliwia zatrudnianie ludzi z zewnątrz. Czyniąc takie praktyki, wypycha młodych sanoczan z miasta, gdyż nie mogą oni liczyć na dobre, ciekawe i ambitne oferty pracy. 

- Jaka była Pana pierwsza reakcja, gdy sięgał Pan po różne dokumenty m. in. po raport o stanie miasta?

    - Liczyłem, że finanse miasta są w lepszym stanie. Choć po dwóch spektakularnych „ucieczkach” skarbników, miałem prawo obawiać się, że coś jest nie tak. 

- Czy nie oczekujecie zbyt dużo?

    - Nie. Naszym oczekiwaniem było zrozumienie przez burmistrza, w jakiej sytuacji znalazło się miasto. Obawiam się, że On tego nie rozumie. Z filmików, jakie niemal każdego dnia publikuje w mediach społecznościowych wynika, że wszystko jest w najlepszym porządku.

Z wpisów medialnych i niektórych publicznych wypowiedzi burmistrza wynika coś więcej, a mianowicie: wszystko jest ok, tylko ta opozycja, która zagnieździła się w Radzie Miasta, robi wszystko, aby zniekształcić ten obraz. Posuwa się nawet do wsadzania patyka w szprychy, aby było jak najgorzej. Np. nie chce wyrazić zgody na emisję obligacji w kwocie 20 milionów złotych…

    - Dobrze Pan to ujął. A co do kwestii obligacji, to mając na uwadze dramatyczną sytuację finansową, Rada prawdopodobnie w krótkim czasie zgodzi się na ich wyemitowanie, chociaż uczyni to ze świadomością, iż będzie to powiększenie zadłużenia miasta o dalsze 20 milionów. Wyprzedzając fakty, obawiam się, że narracja burmistrza będzie wtedy taka: „Widzicie, pokonałem Radę! Na czyje wyszło”?

- Temat wypuszczania obligacji ma jednak szerszy kontekst…

    - Owszem. Mało kto wie, że obligacjami spłacamy zaciągnięte kredyty, że pokrywamy z nich błędy popełniane w niewłaściwie podejmowanych decyzjach w zarządzaniu. W przypadku tych 20 milionów, o których mówimy, kosztować one będą miasto ok. 2 miliony złotych. Gwoli kompletności informacji: obsługa długów kosztuje Miasto w skali roku ok. 11 milionów złotych! 

 - Burmistrz non stop chwali się dokonaniami inwestycyjnymi. – Ja tyle zrobiłem, a „oni” nie dają mi wotum zaufanie, nie udzielają absolutorium – skarży się publicznie… 

    - Nikt nie mówi, że nic nie zrobił, my natomiast pytamy: jakim kosztem? I tu małe wyjaśnienie: to nie inwestycje zabiły budżet, lecz rozbuchane ponad miarę wydatki bieżące. 

reklama

-  Ale burmistrz ma świadomość, że sytuacja finansowa jest trudna. Kilka razy powiedział o tym publicznie. Dowodem jest choćby projekt stabilizacji finansów, jaki przedstawił ostatnio radnym. Chwalił się, że sporządzony został w konsultacji z wybitnymi ekspertami w tej dziedzinie…

    - Owszem, powstał taki dokument. Ale zupełnie nie czuć w nim udziału fachowców, nie mówiąc już o ekspertach. To nie jest żaden program, lecz zbiór spisanych na kolanie pobożnych życzeń. Nie ma w nim założeń, brak efektów, jakich należy się spodziewać, ani też wskazań, co jego realizacja ma przynieść. 

- Usłyszeliśmy od burmistrza, że wszędzie jest ciężko, że inne samorządy mają identyczne problemy…

    - Niekoniecznie. Od ponad dwudziestu lat jestem audytorem w kilku gminach. Te, które mam pod swoją pieczą, są w dobrej kondycji finansowej. Inna rzecz, że tam władze wykonawcze współpracują z władzą uchwałodawczą, we właściwym tego słowa rozumieniu. 

reklama


- Dotknęliśmy ważnego tematu, jakim jest współpraca. Jak z tym jest naprawdę?

    - Ja patrzę na to tak: najpierw burmistrz oficjalnie wyraża chęć współpracy, po czym robi wszystko, żeby do niej nie doszło. A jestem w pełni świadom tego, że współpraca jest podstawowym warunkiem, żeby móc realnie myśleć o ratowaniu sytuacji w mieście. Niestety, do tanga trzeba dwojga!

- Czy uważa Pan, że Sanok stanął pod ścianą?

    - Niestety, tak, ale wierzę, że ciągle jeszcze w tunelu znajduje się światełko pokazujące drogę do wyjścia. Aby do niego dotrzeć, potrzeba spełnić kilka warunków. Pierwszy: burmistrz musi uwierzyć, że nie ma w nas wrogów. Drugi: musi z nami zacząć uczciwie współpracować. Trzeci: nie może patrzeć wstecz. I czwarty: musi zrozumieć, że jego chciejstwa będą przechodzić przez nasze decyzje. Tylko tyle i aż tyle!

- Załóżmy, że Burmistrz spełni te warunki. Co wtedy?

    - Najpierw musimy jakoś przetrwać do końca roku, wcześniej wyliczając, ile nam na to potrzeba pieniędzy. Boję się, że 20 milionów z obligacji może okazać się za mało. Ponadto, bezwzględnie trzeba pomyśleć o wzmocnieniu kadr i stworzeniu atmosfery dobrej współpracy. Tu potrzebne będą nowe nawyki, nowa strategia. Zauważyłem, że burmistrz ciągle nie może pogodzić się z tym, że do niedawna „jego ludzie” są teraz po drugiej stronie. Musi to zrobić, zapominając o jakichkolwiek podziałach. Nadszedł czas, aby zacząć stosować metodę: „wszystkie ręce na pokład!”

- Nie będzie to takie proste, gdy czyta się publiczne wypowiedzi burmistrza, z których wynika, że to, co się teraz dzieje w mieście, jest polityczną zemstą jego przeciwników, że uknuty został spisek przeciwko Niemu…

    - Czytam o tym z osłupieniem, odnosząc wrażenie, że ten człowiek żyje w alternatywnej rzeczywistości, że wydaje się mu, iż czyhają na niego jakieś polityczne grupy przestępcze. Myślami zapewne powraca do czasów, gdy wokół siebie miał niemal wyłącznie ludzi sobie życzliwych i oddanych, na których zawsze mógł liczyć. W takiej rzeczywistości chciałby nadal żyć. Tymczasem, demokracja nie polega na tym, żeby wykonywać coś pod czyjeś dyktando, ale żeby przekazywać także i te złe informacje. Nie może się z tym pogodzić i to jest dramat tego człowieka.

- Jaki powinien być scenariusz na najbliższy czas?

    - Bardzo ważnym będzie opracowanie dobrego budżetu na następny rok. Należy też precyzyjnie wyliczyć, ile potrzeba będzie jeszcze pieniędzy, aby zamknąć 2024 rok, ale i oszczędności, jakie powinien już pokazać przyszły rok. Nadal pilnym i bardzo aktualnym jest sporządzenie dobrego projektu naprawczego (stabilizacji finansów), który stałby się najważniejszym podręcznikiem władzy wykonawczej w zarządzaniu miastem. Co jeszcze? Cały czas trzeba pracować nad wzmocnieniem kadr, co winno stać się sprawą najwyższej wagi. 

- Czy uważa Pan, że jeśli uda się to wszystko spełnić, nic już naszemu miastu nie będzie grozić?

    - Trzeba być dobrej myśli, ale nie można wykluczyć, że w kolejnych latach bardzo ucierpią inwestycje. Może pojawiać się przed nimi czerwone światło, gdyż w kasie miejskiej nie będzie pieniędzy na wkład własny. 

- Co jest w Panu, a czego nie dostrzega Pan w posiedzeniach Rady Miasta u burmistrza Tomasza Matuszewskiego?

    - Powiem tylko o sobie. Podczas moich wystąpień o problemach, o zagrożeniach, o błędach mówię spokojnie, bez afektów. Nie krzyczę, nie postrzegam nikogo jako wroga, nie obrażam, nie wieszczę spisków. Czasami zastanawiam się, dlaczego ludzie wolą pięknie ubrane kłamstwo niż nagą prawdę. Przyznam, że jestem dumny z siebie, że mimo natłoku obowiązków, znalazłem czas dla mojego miasta. Chcę mu dać z siebie wszystko, swoją wiedzę, doświadczenie, serce. I ja nic od nikogo nie chcę i nie oczekuję.  

reklama

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo