Reklama

Ranny bocian

Opublikowano:
Autor:

Ranny bocian - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Nad Sanem zauważono ptaka, który potrzebuje pomocy. Bocian okazał się jednak bardzo krnąbrny i nie pozwalał się złapać.W letni poranek 20 lipca zadzwonił do nas zaniepokojony czytelnik.

- Nad Sanem przy wejściu do Skansenu, nieopodal parkingu zauważyłem bociana z chorym skrzydłem - stwierdził. - Proszę o interwencję w sprawie.

Zasięgnęliśmy języka u Stanisława Kaczora, powiatowego inspektora weterynarii w Sanoku.

- Moim zdaniem, trzeba jak najszybciej powiadomić urząd miasta o problemie - twierdził. - Urzędnicy mogą zgłosić to do odpowiedniego podmiotu. Ptak powinien zostać schwytany. Najlepszym sprzętem i wykształceniem dysponuje Ośrodek Rehabilitacji dla Zwierząt Nieudomowionych w Bukowsku. Pracują tam przeszkolone osoby, lekarze weterynarii, specjaliści z zakresu chorób zwierząt nieudomowionych oraz magistrowie inżynierowie leśnictwa - kontynuował. - Niestety, nie dostają pieniędzy na dojazdy, a wiem, że świadczą usługi również na terenie innych powiatów. Miasto pewnie umowy nie ma z nimi, ale można to zrobić jako indywidualne zlecenie. Bociana nie może łapać ktokolwiek, gdyż ten ptak musi być na wyprostowanych nogach - podsumował.

Ludwik Kopleński, pracownik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Lokalowej w Sanoku to osoba, która została wskazana w urzędzie miasta jako kompetentna do załatwiania tego typu spraw.

- Dziękuję za informację, będziemy go szukać - powiedział. - Jak bociana odnajdziemy, to zostanie odwieziony do Bukowska.
Zapytaliśmy następnego dnia, czy sprawa została załatwiona pomyślnie. Okazało się, że strażnicy miejscy nie mogą go złapać, gdyż ciągle im ucieka i odlatuje.

W sprawie wypowiedział się także Ryszard Rygliszyn, prezes Ligi Ochrony Przyrody w Sanoku.
- Mieszkańcy wielokrotnie już dzwonili do nas, by poinformować o problemie - twierdzi. - Pojechaliśmy to sprawdzić. Powiadomiliśmy Stanisława Kaczora, który niestety nie jest władny tę sprawę załatwić. Rozmawiałem też we wtorek, 25 lipca, z komendantem Straży Miejskiej w Sanoku. Okazuje się, że skrzydło bociana wisi, ale pomimo to ptak odlatuje. Prawda jest taka, że straż powinna mieć odpowiednią do tego siatkę - kontynuuje. - Z tego, co mi wiadomo, jest podpisana umowa ze schroniskiem w Lesku. I tu leży przyczyna bezradności, bo nikt nie chce się angażować, jeśli oni biorą za to pieniądze. Podejrzewam, że na pomoc bocianowi trzeba poczekać do jesieni - podsumowuje.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE