- Nad Sanem przy wejściu do Skansenu, nieopodal parkingu zauważyłem bociana z chorym skrzydłem - stwierdził. - Proszę o interwencję w sprawie.
Zasięgnęliśmy języka u Stanisława Kaczora, powiatowego inspektora weterynarii w Sanoku.
- Moim zdaniem, trzeba jak najszybciej powiadomić urząd miasta o problemie - twierdził. - Urzędnicy mogą zgłosić to do odpowiedniego podmiotu. Ptak powinien zostać schwytany. Najlepszym sprzętem i wykształceniem dysponuje Ośrodek Rehabilitacji dla Zwierząt Nieudomowionych w Bukowsku. Pracują tam przeszkolone osoby, lekarze weterynarii, specjaliści z zakresu chorób zwierząt nieudomowionych oraz magistrowie inżynierowie leśnictwa - kontynuował. - Niestety, nie dostają pieniędzy na dojazdy, a wiem, że świadczą usługi również na terenie innych powiatów. Miasto pewnie umowy nie ma z nimi, ale można to zrobić jako indywidualne zlecenie. Bociana nie może łapać ktokolwiek, gdyż ten ptak musi być na wyprostowanych nogach - podsumował.
Ludwik Kopleński, pracownik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Lokalowej w Sanoku to osoba, która została wskazana w urzędzie miasta jako kompetentna do załatwiania tego typu spraw.
- Dziękuję za informację, będziemy go szukać - powiedział. - Jak bociana odnajdziemy, to zostanie odwieziony do Bukowska.
Zapytaliśmy następnego dnia, czy sprawa została załatwiona pomyślnie. Okazało się, że strażnicy miejscy nie mogą go złapać, gdyż ciągle im ucieka i odlatuje.
W sprawie wypowiedział się także Ryszard Rygliszyn, prezes Ligi Ochrony Przyrody w Sanoku.
- Mieszkańcy wielokrotnie już dzwonili do nas, by poinformować o problemie - twierdzi. - Pojechaliśmy to sprawdzić. Powiadomiliśmy Stanisława Kaczora, który niestety nie jest władny tę sprawę załatwić. Rozmawiałem też we wtorek, 25 lipca, z komendantem Straży Miejskiej w Sanoku. Okazuje się, że skrzydło bociana wisi, ale pomimo to ptak odlatuje. Prawda jest taka, że straż powinna mieć odpowiednią do tego siatkę - kontynuuje. - Z tego, co mi wiadomo, jest podpisana umowa ze schroniskiem w Lesku. I tu leży przyczyna bezradności, bo nikt nie chce się angażować, jeśli oni biorą za to pieniądze. Podejrzewam, że na pomoc bocianowi trzeba poczekać do jesieni - podsumowuje.