Cały problem wyszedł na światło dzienne w czasie, gdy właścicielka zwierząt przebywała w celach zarobkowych w Niemczech. Po jej wyjeździe psami miał zaopiekować się członek rodziny. Niestety trafił do więzienia. Inny krewny właścicielki nie mógł pomagać ze względu na swoją niepełnosprawność.
- Jedzenie rzucali pieskom sąsiedzi – opowiada Franciszek Gajewski, sołtys wsi. – zawiadomili również o problemie urzędników gminy oraz Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.
Jak podkreślił sołtys, psy nie były w złym stanie. To zasługa wrażliwości mieszkańców wioski. Jeszcze jesienią ubiegłego roku członkowie Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami chcieli zabrać kobiecie psy. Na interwencję wzywani byli pracownicy urzędu gminy, gdy trzeci pies zerwał się z łańcucha. Był agresywny. Gmina się tym zainteresowała i zdecydowała zapłacić za zabranie tych zwierząt z Zarszyna. Temat stał się nawet przedmiotem dyskusji na ostatniej sesji rady w Zarszynie.
- Właścicielka psów pracuje i może taką należność uregulować – powiedział sołtys Gajewski.
Więcej w 14 numerze Tygodnika Korso Gazeta Sanocka