reklama
reklama

Przez most do sądu

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Archiwum

Przez most do sądu - Zdjęcie główne

foto Archiwum

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Niełatwa jest rola samorządowca. Wystarczy, że taki zarzuci władzy wykonawczej przekroczenie uprawnień i uchybienia, które mogą skutkować powstaniem szkody majątkowej, żeby ze strony burmistrza usłyszeć groźbę skierowania sprawy na drogę sądową.
reklama

A w sądach, jak to w sądach, można wygrać, ale można też przegrać. Może więc jednak rozsądniej byłoby nie zadawać żadnych pytań, nie wytykać władzy błędów i nie domagać się wyjaśnień? Może i tak, ale w takim razie, po co są te samorządy?

Wieść o tym, że Sanok znalazł się wśród miast wytypowanych do rządowego programu „Mosty dla regionów” i otrzyma dotację ponad 50 milionów złotych, miała być hitem nie tylko kończącego się roku, ale także obecnej kadencji. A może nawet dekady… Tymczasem nie wszyscy tak do końca się nią zachwycili. Znaleźli się i malkontenci. Jedni krzywili się, że do inwestycji trzeba dołożyć kilkanaście milionów, a w kasie miejskiej z pieniędzmi krucho, innym nie podobała się zaproponowana lokalizacja, prowadząca donikąd, jeszcze inni mówili: most ok, ale lepszy byłby taki, który zastąpiłby istniejącego straszaka. I nie należy się dziwić, że nie wszyscy zaczęli mówić jednym głosem, pełnym uwielbienia i podziwu dla tych, którzy pod nowy most Sanok podprowadzili. 

Przy okazji wyszło na jaw, że temat budowy nowego mostu w Sanoku wcale nie jest taką świeżynką. Podchody pod niego trwały bowiem już jakiś czas i prowadzone były w pełnej konspiracji. Jednakże nikt wcześniej nie puścił pary z gęby, nie mówiąc już o żadnych konsultacjach społecznych. Teraz wyszło na jaw, że jeszcze w marcu 2019 r. doszło do zawarcia porozumienia między Gminą Miasta Sanoka i Powiatem Sanockim dotyczącego spraw mostowych. Dlaczego Rada Miasta Sanoka nie została poinformowana o takim porozumieniu? Dlaczego przez dwadzieścia miesięcy trzymano tę sprawę w tajemnicy? I wreszcie, co miasto zamierza zrobić z mostem na Białą Górę po oddaniu do użytku nowego mostu? Te pytania ośmielił się zadać publicznie radny Rady Miasta z klubu Demokratów Ziemi Sanockiej Sławomir Miklicz, nie kryjąc, że ustawa o samorządach, gminnym i powiatowym, jednoznacznie określa kompetencje przy podejmowaniu uchwał w sprawach majątkowych i nie należą one do burmistrza i starosty. 

 

Porozumienie bez zobowiązań

 

Odpowiedzią na te i inne pytania było sprostowanie starosty sanockiego Stanisława Chęcia, jakie ukazało się w mediach lokalnych. Czytamy w nim m.in.: „…Podpisane z miastem „porozumienie” określa tryb współdziałania pomiędzy Gminą Miasta Sanoka a Powiatem Sanockim w związku z planowaną budową nowego mostu na Sanie. Sam jednak fakt podpisania „porozumienia” na tym etapie nie rodzi skutków w postaci rozporządzania majątkiem Powiatu, ponieważ zawarte „porozumienie” nie powoduje automatycznego przejęcia starego mostu na Sanie z dojazdami (…) W treści zawartego porozumienia tylko zasygnalizowano (pogrubienie moje), że w przyszłości Gmina Miasta Sanoka może przejąć „stary” most. Zapis ten oznacza jedynie, że Powiat Sanocki w przedmiotowym porozumieniu przyjął do wiadomości, że Gmina Miasta Sanoka, po ewentualnym wybudowaniu nowego mostu, wystąpi do Powiatu o przekazanie starego mostu. W takim przypadku Zarząd Powiatu zachowa określone przepisy i procedury, w tym wystąpi o zgodę na dokonanie darowizny do Rady Powiatu…”  

W odpowiedzi na sprostowanie Sławomir Miklicz przytacza treść paragrafu 3 ust. 2 zawartego porozumienia: „Gmina Miasta Sanoka zobowiązuje się, że po wybudowaniu stałego obiektu mostowego przejmie od Powiatu Sanockiego i zaliczy do kategorii dróg gminnych tymczasowy most na Sanie w ciągu ulicy Białogórskiej wraz z dojazdami”. 

– Chyba jest różnica między określeniem: „zobowiązuje się”, wynikającym z zapisu porozumienia, a wyjaśnieniem starosty, mówiącym, iż w porozumieniu „zasygnalizowano tylko” możliwość przejęcia mostu w przyszłości – zauważa radny. Zwraca on również uwagę na inny istotny fragment sprostowania, w którym mowa jest o tym, że: „Ze strony Powiatu Sanockiego porozumienie zostało zawarte przez Zarząd Powiatu, który jest organem wykonawczym…”  W odpowiedzi na to, radny Miklicz zauważa, że: „Z analizy dokumentów wynika, że nie ma podjętej przez Zarząd Powiatu uchwały w tym zakresie. Przez Radę Powiatu też takowej nie ma. Według mojej opinii, porozumienie podpisał starosta i wicestarosta, bez wymaganej delegacji Zarządu oraz Rady Powiatu.” Krótko i na temat!

 

Robota przeciwników politycznych    

 

Pora teraz przejść na miejskie podwórko, jako że do zawarcia porozumienia zawsze potrzeba dwóch stron. O powiecie już było. A co w mieście? Zdaniem radnego Sławomira Miklicza, burmistrz, podpisując go, przekroczył swoje uprawnienia. Bez opinii odpowiedniej komisji i wiedzy Rady Miasta, podjął zobowiązanie do przejęcia majątku, co nie leży w jego kompetencjach.

Jest jeszcze wątek ewentualnych uchybień, które mogą skutkować powstaniem szkody majątkowej na rzecz Gminy Miasta Sanoka. Otóż mieszkańcy na ogół bardzo krytycznie odnoszą się do aktu sprzedaży „Sosenek”, uważając, iż z transakcją tą należało wstrzymać się do momentu ogłoszenia informacji o ujęciu Sanoka w rządowym projekcie „Mosty dla regionów” i związanej z nim planowanej inwestycji budowy nowego mostu. Można bowiem domniemywać, że informacja ta miałaby określony wpływ na cenę transakcji. O ile wyższą? Pytanie to koniecznie należałoby zadać ekspertom od zagospodarowania przestrzennego. Sprzedając „Sosenki” wcześniej, mimo posiadania już pewnej wiedzy odnośnie budowy nowego mostu, nie dano sobie szansy, aby dowiedzieć się, ile można było na tym zyskać.  

Ponownie, z jeszcze większą siłą, temat mostu pojawił się 30 listopada 2020 r. podczas sesji nadzwyczajnej poświęconej wprowadzeniu zmian do Wieloletniej Prognozy Finansowej, uwzględniającej realizację mostowej inwestycji. Ze zdecydowanym atakiem przeciwko tym, którzy poddają krytyce wszystko, co wiąże się z budową nowego mostu, wystąpił burmistrz Tomasz Matuszewski, wystosowując w tej sprawie oświadczenie. 

- W związku z nieprawdziwymi informacjami, które pojawiły się w przestrzeni publicznej oświadczam, że wszelkie czynności podjęte w toku przygotowania i zatwierdzenia inwestycji pn. „Budowa mostu na rzece San wraz z budową dróg dojazdowych i skrzyżowania z drogą wojewódzką 886” zostały przeprowadzone zgodnie z obowiązującym prawem.

– czytamy w pierwszych jego słowach.

W dalszej części oświadczenia burmistrz stanowczo dementuje zarzuty, jakoby realizacja inwestycji była obarczona uchybieniami i miała pociągnąć za sobą nieprzewidziane wydatki, względnie skutkować powstaniem szkody majątkowej po stronie Gminy Miasta Sanoka. - Wszelkie tego typu insynuacje nie polegają na prawdzie i są w mojej ocenie obliczone wyłącznie na unicestwienie realizacji tej inwestycji, a przy tym zmierzają do podważenia autorytetu i dobrego imienia Burmistrza Miasta Sanoka oraz szeregu osób zaangażowanych w realizację tej inwestycji, a piastujących ważne urzędy państwowe. Działania te w istocie godzą w interes Gminy Miasta Sanoka i jej Mieszkańców – pisze burmistrz. Dostrzega też siły sprawcze, które za tym stoją, uważając, że są nimi: „niektóre środowiska polityczne, których działania, niemające żadnego uzasadnienia w faktach, są jaskrawym przejawem walki politycznej.”

Oświadczenie kończy zapewnieniem, że burmistrz miasta będzie konsekwentnie dążył do realizacji inwestycji mostowej, na którą mieszkańcy oczekują od kilkudziesięciu lat i której powodzenie w sposób istotny przyczyni się do rozwoju społeczno-gospodarczego Sanoka.  

Ton oświadczenia i upolitycznianie głosów tych, którzy uważają, że nie wszystkie działania w sprawach mostowych można uznać za właściwe i zgodne z obowiązującymi przepisami, mają prawo wzbudzić zdziwienie. Zwłaszcza że w zasadzie nie słychać, aby ktoś był przeciwnikiem tej inwestycji. Podczas sesji nie padł jeden głos, z którego by wynikało, że ktoś chce ją unicestwić. Tak, jak było to w przypadku narzuconej z góry budowie w Sanoku więzienia. W tamtym przypadku można mówić o upolitycznieniu całego przedsięwzięcia, ale tutaj? I nie ma powodów, aby się denerwować.  Wyrazem nerwowości było użycie przez burmistrza groźby skierowanej do jednego z radnych, iż pozwie go do sądu. Można to odebrać jako próbę zastraszenia radnego, czy radnych. Śmieszną skąd inąd. Bo czy za dociekanie prawdy, za dzielenie się wątpliwościami, że nie wszystko zostało zrobione, tak jak być powinno, trzeba zaraz radnego kierować pod sąd? I wreszcie, czy na tym ma polegać współpraca władzy wykonawczej z samorządem? 

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama