W sprawie wyraził swoje zdanie przybyły na sesję Andrzej Woźny, prezes Związku Inwalidów Wojennych.
– Mogę zaproponować znaczne oszczędności – mówił. – Według nas to typowo polski pomnik, nie ma na nim żadnych śladów radzieckich. Ani młota, ani sierpa. Tylko napis głosił, że dla Armii Czerwonej. Ale to zawsze można zmienić. Proponuję więc pozostawić pomnik i założyć komitet, który by się nim zaopiekował. Sanok zasługuje, żeby mieć trwałą pamięć żołnierską.
Przemówienie nie odniosło pożądanego skutku. Radni przegłosowali uchwałę szesnastoma głosami za, przy czterech wstrzymujących.
W trakcie dyskusji o koszty rozbiórki i o zagospodarowanie placu Harcerskiego pytała radna Teresa Lisowska.
Tadeusz Pióro poinformował, że IPN gwarantuje transport. Natomiast na miasto spada odpowiedzialność za rozmontowanie i złożenie elementów pomnika na transport.
Więcej w 27 numerze Korso Gazeta Sanocka