reklama
reklama

Problem z raportami zakażeń COVID-19

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Problem z raportami zakażeń COVID-19 - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości "Zaraportowana liczna zgonów na COVID-19 to nie są dane z jednej doby" - powiedział wczoraj PAP dr Michał Sutkowski. Ocenił, że jest jakiś problem z raportowaniem w tym zakresie, bo podawane jednego dnia 30 zgonów, a dwa dni później 565, to liczby zbyt od siebie odległe.
reklama

W środę Ministerstwo Zdrowia podało, że badania potwierdziły zakażenie koronawirusem u dalszych 12 955 osób. Najwięcej przypadków wykryto na Mazowszu – 1 600. Zmarło 565 chorych. We wtorek zaraportowano 307 zgonów, w poniedziałek 29, a w niedzielę 57.

"Jest jakiś problem z raportowaniem i dzisiejszy wynik zgonów jest kumulacją z przynajmniej kilku dni. Dlatego analizowanie go w oderwaniu od poprzednich dni nic nam nie powie, bo nie wiemy dokładnie jakiego okresu dotyczą podane przypadki śmierci na COVID-19. Moim zdaniem, jeżeli istnieje pewne przesunięcie w raportach, lepiej byłoby podawać obok tej liczby dziennej średnią z tygodnia, dodatkowo z liczbą zgonów w danym tygodniu na inne choroby. Wówczas mielibyśmy pełen obraz sytuacji" - powiedział ekspert.

Sutkowski ocenił, że liczba zakażeń zaraportowana w środę mówi nam tylko o tym, że jesteśmy na niemal identycznym etapie epidemii co przed świętami.

"Spodziewałem się tego, bo w przebiegu epidemii gwałtowne spadki z dnia na dzień nie są w zasadzie możliwe. Jeżeli na początku kolejnego tygodnia - w poniedziałek czy we wtorek - nadal będzie to ok. 13 tysięcy zakażeń na dobę, to będzie oznaczało brak wyraźnego wpływu zachowań w święta na rozwój epidemii. Bo dziś tego wpływu jeszcze nie możemy widzieć. Wówczas wprowadzone od poniedziałku obostrzenia pomogą nam zmniejszać sukcesywnie te liczby do połowy stycznia" - stwierdził lekarz rodzinny.

Właśnie święta i zachowania społeczeństwa w sylwestra zadecydują, zdaniem eksperta, o tym, z jakimi obostrzeniami będziemy mieli do czynienia po 17 stycznia.

"Jeżeli dane ok. 10 stycznia nie pokażą spadków z tej liczby ok. 13 tysięcy zakażeń, to znaczy, że źle +przepracowaliśmy+ ostatnie tygodnie. Jeżeli jednak będzie ruch w dół, to w mojej ocenie rządzący zrobią wszystko - z różnych względów - aby spowodować powrót nauczania w szkołach po 17 stycznia - przynajmniej w formie hybrydowej, ale także otwieranie poszczególnych branż gospodarki" - dodał ekspert.

Zakończył stwierdzeniem, że wszystko zależy od nas samych. (PAP)

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama