Reklama

Pomaganie innym to misja

Opublikowano:
Autor:

Pomaganie innym to misja - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości W Wolicy działa Środowiskowy Dom Samopomocy. Zarządza nim człowiek, który swoje dotychczasowe życie związał z działalnością na rzecz chorych i potrzebujących. Grzegorz Serwoński od wielu lat kieruje ośrodkiem i jednocześnie udziela się jako społeczny kurator sądowy. Obydwie funkcje wymagają od niego sporych pokładów empatii.

Dom powstał w 2006 roku. W ubiegłym roku świętowano dziesięciolecie jego istnienia. Od samego początku funkcję kierownika pełni pan Grzegorz. Obecny wygląd ośrodka i zajęcia oferowane osobom chorym psychicznie i z upośledzeniem umysłowym są sporą zasługą naszego kandydata.

- Początki były trudne - wyznaje pan Grzegorz. - Budynek był wtedy na etapie prac wykończeniowo-budowlanych. Warunki panowały tutaj spartańskie. Dlatego pierwsze zajęcia organizowaliśmy w Domu Strażaka w Wolicy.

Dopiero po dwóch, trzech miesiącach od założenia ośrodka, w lutym 2007 roku, kierownik, pracownicy oraz uczestnicy zajęć przenieśli się do obecnego budynku, który wewnątrz był gotowy do użytku. Jednak z zewnątrz wymagał jeszcze termomodernizacji, a teren wokół niego wykonania podjazdu i ogrodzenia. Niezbędne prace przeprowadzono w kolejnych latach, np. w 2008 roku zamontowano windę dla osób poruszających się na wózkach.

Sukcesem są ludzie
Kierownika i zespół kosztowało sporo pracy, aby ośrodek spełniał standardy XXI wieku. Teraz po dziesięciu latach pan Grzegorz z czystym sumieniem przyznaje, że zamierzony cel udało się osiągnąć. Większość realizowanych tutaj zajęć to nie tylko narzucone z zewnątrz wymogi, to również osobiste pomysły kierownika Serwońskiego i jego inicjatyw.

W domu organizowane są różnego rodzaju warsztaty, głównie artystyczne, gdyż arteterapia jest realizowana w każdym ośrodku, podobnie jak terapia ruchowa. Znajdują się tutaj pracownie: plastyczna, rękodzieła artystycznego, komputerowa i kulinarna, jednak wizytówką ŚDS jest pracownia stolarsko-witrażowa.

- Witraże są eksponowane na różnorodnych wystawach w gminie i poza nią - zaznacza dyrektor. - Posiadamy sporo prac ze szkła, np. lampki witrażowe. Mamy dwie osoby, które specjalizują się w dwóch technikach witrażowych: technice Tiffany`ego, czyli wycinania szkła i łączenia z cyną oraz w mozaice witrażowej, w której szkiełka są przyklejane na grubej tekturze i łączone fugą. Ostatnio utworzyliśmy także pracownię ceramiczną, gdzie powstają prace z gliny, wypalane i szkliwione.

Ośrodek jest również wyposażony w salę gimnastyczną, gdzie zajęcia w zakresie terapii ruchowej prowadzi fizjoterapeuta i gabinet pielęgniarki. Niedawno udało się zakupić również nowego busa, który dowozi osoby do ośrodka. Kierownik przyznaje, że przydałby się jeszcze budynek gospodarczy.

Środowiskowy dom to przede wszystkim przystań dla osób chorych psychicznie i upośledzonych umysłowo, którzy dzięki różnorodnym treningom uczą się odpowiedniego funkcjonowania w codziennym życiu.

- Organizujemy treningi kulinarne, dbałości o wygląd zewnętrzny, gospodarowania środkami finansowymi - wymienia pan Grzegorz. - Uczymy naszych podopiecznych umiejętności społecznych, rozwiązywania problemów, kreatywnego spędzania wolnego czasu - dodaje.

Wspomina także o aktywnym spędzaniu czasu na przejażdżkach rowerowych i uprawianiu nordic walking.

Dyrektor jest dumny również z tego, że ośrodek organizuje dla uczestników sporo wycieczek. Podopieczni środowiskowego domu zwiedzili wiele miejsc na terenie Polski, m.in. Gdańsk i Malbork, ale również jeździli na Słowację i Węgry.

- Naszym uczestnikom staramy się organizować czas w taki sposób, żeby był on pożytecznie spędzony dla nich i żeby czuli się dobrze - tłumaczy. - Nie zmuszamy do robienia czegoś, czego ktoś nie chce. Każdy robi to, co lubi i w czym się rozwija. Dostrzegamy talenty naszych uczestników. Niektóre osoby są naprawdę uzdolnione. Jest to nie tylko talent plastyczny, ale również sportowy. Organizujemy różnorodne zajęcia poza ośrodkiem: wycieczki i zawody sportowe. Na terenie województwa ma miejsce sporo różnych imprez o tym charakterze, np. wojewódzka spartakiada środowiskowych domów samopomocy. Nasi uczestnicy chętnie biorą udział w takich zmaganiach. Są zawody pływackie, rowerowe, rajdy, nordic walking. Nasi uczestnicy zawsze znajdą u nas coś dla siebie, co poszerza ich zainteresowania - mówi z dumą.

Obecnie z ośrodka korzysta około trzydziestu pięciu osób.

- Praca z niepełnosprawnymi to moja misja - twierdzi kierownik. - Zajmuję się tym od lat. Znam temat i wiem, na czym polega to zadanie.

Największą satysfakcję sprawia mu, że osoby, które uczęszczają na zajęcia w ośrodku, są zadowolone i szczęśliwe.

- Przyjeżdżają do nas chętnie - mówi. - Jesteśmy dla nich drugim domem. Są doceniani i dowartościowani. Jesteśmy ich furtką na świat. Tutaj mogą spełniać swoje marzenia.

Kierownik od początku stara się organizować takie zajęcia, w wyniku których powstawałyby niezwykłe prace, które posiadają artystyczne walory. Dom jest pełen takich dzieł, które zachwycają. Kolorowe prace, które wypełniają ośrodek, sprawiają, że budynek jest przyjemny i przyjazny dla uczestników zajęć. Są one eksponowane nie tylko w pomieszczeniach i na ścianach w korytarzach ośrodka, ale również poza nim, na różnorodnych wystawach: bożonarodzeniowych czy wielkanocnych.

- Twórczość uczestników jest doceniana - mówi. - Ludzie zachwycają się nią, a uczestnicy są zadowoleni, bo ktoś chwali ich pracę. Często prawdziwe "perełki" powstają z materiałów, z których wydawałoby się, że już nic nie można wykonać, że są to tylko odpadki. A oni tworzą z nich wspaniałe rzeczy.

Za najważniejsze osiągnięcie więc pan Grzegorz uznaje ludzi i to, że dobrze czują się w ośrodku.

- Ważne jest to, że ten dom jest potrzebny tym osobom.

Walka o innych
Pan Grzegorz przed objęciem funkcji kierownika ośrodka w Wolicy pracował w podobnym miejscu w Zagórzu jako terapeuta. Z wykształcenia jest socjologiem.

- Zanim objąłem stanowisko kierownika, miałem możliwość wnikliwego poznania zawiłości pracy z osobami niepełnosprawnymi w tych dwóch kategoriach - mówi. - Jest to praca wymagająca odporności psychicznej nie tylko mojej, ale również całego zespołu. Trzeba mieć odpowiednie predyspozycje, dlatego jeśli ktoś nie ma do tego powołania, nie odnajdzie się w tym. Należy charakteryzować się wyczuciem i cierpliwością, bo na co dzień mamy do czynienia z różnymi sytuacjami.

Kierownik dba więc o swoją kadrę.

- Są to osoby doświadczone, z latami stażu w tym zawodzie - mówi. - Są one kompetentne. Cały czas podnoszą swoje kwalifikacje, uczestnicząc w szkoleniach.

Pan Grzegorz troszczy się o całokształt działalności środowiskowego domu. Porównuje siebie do takiego centrum, które wszystko monitoruje i nad wszystkim czuwa.

- To jest moja rola - mówi. - Nie jest to jednak dla mnie przymusem. Po prostu chcę, żeby ośrodek odpowiednio funkcjonował. Pragnę pomagać każdemu, kto ma jakiś problem.

Pan Serwoński służy więc pomocą swoim podopiecznym, którzy zwracają się do niego z różnymi problemami, zarówno tymi błahymi, jak i ważniejszymi, głównie urzędowymi, ale także dotyczącymi dostępu do niezbędnych świadczeń zdrowotnych.

- Jak zachodzi potrzeba, to czasami nawet podwieziemy do lekarza - mówi. - Opiekę pielęgniarską mamy na miejscu.

Do ośrodka uczęszczają osoby w wieku od 18 do 65 lat. Uczestnicy biorą udział w zajęciach zgodnie z planem aktywizująco-wspierającym, który dla danej osoby ustala zespół wspierająco-aktywizujący. W ośrodku wszystko się przeplata, nie jest tak, że uczestnicy przynależą do stałych grup. Prowadzone są zajęcia tematyczne. Każdy robi to, co może, na co pozwalają mu zdolności psychofizyczne.

 Praca pana Grzegorza jest specyficzna, a zadanie ośrodka szczególne. To dzięki niemu osoby pokrzywdzone przez los usamodzielniają się i nabierają pewnych umiejętności, dzięki którym mogą nawet podejmować zatrudnienie, np. w zakładach pracy chronionej.

- Sądzę, że większość uczestników mogłaby powiedzieć, że ich życie zmieniło się na plus - mówi z zadowoleniem kierownik. - Sam tak uważam, gdyż ośrodek jest dla nich odskocznią od problemów. Wcześniej takie osoby nie miały możliwości korzystania z takich zajęć. Warsztaty w tym ośrodku są dla nich czymś dobrym i wskazanym. Dzięki temu są też dostrzegani w środowisku.

Swoją pracę kierownik Serwoński wykonuje najlepiej, jak potrafi. Tutaj czuje się dobrze i robi to, co lubi. Wie, jak dotrzeć do tych osób i jakie są ich potrzeby, jak je zdiagnozować.

Oprócz bycia kierownikiem środowiskowego domu samopomocy pan Grzegorz pełni jeszcze inną ważną funkcję. Jest społecznym kuratorem sądowym. Jest to działalność społeczna, którą wykonuje po godzinach. Opiekę i nadzór nad trudną młodzieżą sprawuje już od piętnastu lat.

- To zajęcie ma zupełnie inną specyfikę - mówi. - Nie jest to łatwe zadanie, a czasami bywa trudniejsze. Podjąłem się go, bo chciałem pomagać młodym ludziom w różnych problemach życiowych, które pojawiają się w okresie dojrzewania. Młodzież często gubi się z różnych przyczyn. Niektóre sytuacje są łatwiejsze, niektóre trudniejsze.

Jak przyznaje kierownik Serwoński, obie funkcje wymagają zaangażowania, dlatego trudno je ze sobą pogodzić. Mimo to stara się wywiązywać ze swoich obowiązków i pomagać na tyle, na ile może.

- Aby komuś pomóc, ten ktoś musi tego chcieć - mówi.

Pan Grzegorz ma pod sobą określoną liczbę podopiecznych i sam ustala z nimi spotkania, np. dwa razu w miesiącu. Utrzymuje z nimi kontakt, ukierunkowuje ich, aby mogli wyjść z kłopotów, w które się wpakowali. Stara się ich motywować, żeby wyrośli na porządnych ludzi.

- To nie jest łatwa praca, a jej wyniki bywają różne. Czasami nawet drobny postęp w danym przypadku można odbierać jako sukces. Na przykład to, że ktoś skończy szkołę, jest już zwycięstwem, a to, że oceny były słabe, to już inna sprawa. W takich kategoriach to odbieram.

Pasją pana Grzegorza jest piłka nożna, od wielu lat jest wiernym kibicem. Interesuje się także filmem oraz historią XX wieku. Ukończył studia podyplomowe z organizacji pomocy społecznej, z administracji i zarządzania dla kadry kierowniczej administracji publicznej oraz kurs terapii zajęciowej. W prowadzeniu ośrodka pomaga mu Urząd Gminy i Ośrodek Pomocy Społecznej w Bukowsku, Polski Komitet Pomocy Społecznej oraz PFRON. Mimo to główna zasługa, że dom radzi sobie tak dobrze, leży w zdeterminowanym i zaangażowanym w swoją pracę i jednocześnie misję kierowniku.

- Rozwinąłem ośrodek, żeby ludzie, którzy tutaj przyjeżdżają, mieli możliwość tworzenia i uczenia się nowych i wspaniałych rzeczy. Żeby w ich życiu było jak najmniej monotonii, a coraz więcej radości i zadowolenia.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE