reklama
reklama

Po raz siedemnasty Sanok gości miłośników Austro-Węgier [ZDJĘCIA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Przed dwoma dekadami poznali się na forum internetowym, po czym postanowili się spotkać się w realu. Na miejsce pierwszego spotkania wybrali Sanok. Spotkali się ze sobą po raz siedemnasty i – jak zapowiadają – nie po raz ostatni. Stworzyli grupę przyjaciół, których łączy zainteresowanie historią, głównie czasami istnienia Austro-Węgier i I wojny światowej.
reklama

Spotkali się tradycyjnie w samo południe przy Ławeczce Dobrego Wojaka Szwejka, z satysfakcją sprawdzając listę obecności i z dumą stwierdzając, że jest ich nawet więcej niż przed rokiem. Dokładnie 27. Rozwinęli flagę monarchii, po czym, po wykonaniu pamiątkowego zdjęcia ze Szwejkiem, udali się na sanocki cmentarz. Tam, na grobie FML Adama Dembickiego von Wrocień, zapalili znicze, złożyli wiązankę kwiatów, po czym odśpiewali hymn Austro-Węgier. 

Po powrocie stacjonowali w restauracji „Pod zegarem”, gdzie odbyła się część wykładowa. Andrzej Michalik przybliżył postać bohatera spod Solferino, po czym Tomasz Woźny wygłosił bardzo ciekawą prelekcję na temat walk o Przełęcz Łupkowską w latach 1914-1915. Inny, równie interesujący wątek poruszył w swym wykładzie Cyprian Tkacz, mówiąc o wpływie polityki cesarskiej na Kościół katolicki w państwie Habsburgów w latach 1526-1918.

A potem nastąpiła część biesiadna. Utrzymana w klimacie tamtych czasów, dzięki muzyce z tamtych lat. Koncert Juliusza Pałasiewicza, śpiewającego i grającego na akordeonie, zatytułowany był: „Muzyka Rusi Karpackiej”. To było zbiorowe śpiewanie, jakiego pozazdrościć może spotkaniu „monarchistów” niejedna tego typu impreza. Gdy zamilkły już dźwięki muzyki, rozpoczęły się dyskusje i rozprawy, głównie na temat walk i bitw stoczonych na tych terenach podczas I wojny światowej. Chwalono się „skarbami”, jakie udało się zdobyć w ciągu ostatniego roku, wymieniano zdobycze między sobą.

Nikt nie miał wątpliwości, że spotkają się znowu za rok.

– To stał się stały punkt naszego kalendarza. Żeby się waliło, paliło, na hasło: „Sanok!” wsiadamy w auto i ruszamy, zwykle nie mogąc się doczekać tej chwili. Spotkania te lubimy ze względów towarzyskich, choć element dokształcania się z ciekawego okresu historii też nie jest bez znaczenia.

– mówią Teresa i Marcin z Opola, którzy chlubią się tym, że są w gronie trzech osób (jeszcze Artur), które uczestniczyły we wszystkich siedemnastu spotkaniach. 

Oficer prasowy Spotkań

      Marian Struś

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama