- Gdybyśmy przeglądnęli archiwalne numery Tygodnika Sanockiego to zobaczymy, ile razy byłem wycięty z gazety - mówi. - Dla mnie osobiście działania Tygodnika od dłuższego czasu były niezrozumiałe.
Poseł twierdzi, że wielokrotnie był pomijany na łamach gazety, nie pisano o inwestycjach, które były jego zasługą.
- Teraz wielkim nieszczęściem jest, jak komuś opóźniono wywiad, a nie było nieszczęściem, jak przez dwa lata eliminowano inne osoby. Dziennikarze dzwonili do mnie tylko w sytuacjach, gdy miałem wypowiedzieć się w trudnych sprawach, często mnie niedotyczących, na przykład w kwestii nie otrzymania przez szpital dofinansowania z Urzędu Marszałkowskiego. Dlaczego nie kontaktowano się ze mną, gdy były jakieś sukcesy? Odniosłem wrażenie, że redaktorzy chcieli mi wbić szpilę - kwituje.