Pielęgniarki zatrudnione w sanockiej placówce są w sporze zbiorowym z pracodawcą od grudnia 2014 roku. Walczą o wyższe pensje i lepsze warunki pracy. Chciały 500 zł podwyżki, po negocjacjach zgodziły się na 300 zł, na koniec dyrektor zaproponował im 50 zł, bo na tyle stać było szpital. Pielęgniarki wyliczyły wówczas, że po podwyżce ich godzinowa stawka wzrośnie o ... 32 grosze. Propozycję więc odrzuciły.
Oprócz podwyżek pielęgniarki i położne domagają się m.in corocznej rewaloryzacji wynagrodzeń, powrotu do pełnego funduszu socjalnego, uregulowania warunków wykonywania zawodu oraz pokrywania przez szpital kosztów szkoleń.
- Do tej pory nie został zrealizowany żaden postulat tego sporu, a trwa on już kilka dobrych lat. Nikt z nami nie rozmawia, nie negocjuje, nasze argumenty trafiają w próżnię, a sytuacja cały czas się pogarsza - mówi Małgorzata Sawicka, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych przy sanockim szpitalu.
Same sobie
Do rozmów chciały powrócić w miniony wtorek (9 października). Zaplanowały spotkanie, na które zaprosiły kierownictwo szpitala i powiatowe władze.
- Zaproszenie wysłałyśmy do dyrektora szpitala. Na biuro podawcze Starostwa Powiatowego w Sanoku dostarczyłyśmy pisma do starosty, przewodniczącego rady powiatu, szefa rady społecznej szpitala oraz przewodniczącego Komisji Zdrowia, Rodziny i Polityki Socjalnej. Niestety, nikt nie zaszczycił nas swoją obecnością. Jedynie pan Bogdan Struś, przewodniczący komisji zdrowia skontaktował się ze mną w tej sprawie i zaprosił na posiedzenie komisji - relacjonuje Małgorzata Sawicka.
Więcej o sytuacji pielęgniarek w sanockim szpitalu w dzisiejszym Korso Gazeta Sanocka.