Uczestnicy poniedziałkowego wernisażu obejrzeli około pięćdziesięciu prac z okresu dziesięciu lat. Ich tematem przewodnim są kwiaty i pejzaże, czyli to, co pani Ola najchętniej utrwala na płótnie.
- Kwiat to wyłapanie chwili - mówi malarka. - Dla mnie symbolizuje ludzkie życie. Przychodzi moment, że kwiat jest bardzo piękny, ale jego piękno trwa krótko. Utrwalone na płótnie przetrwa wieki.
Jest to druga w Sanoku wystawa twórczości artystki, która swoje pierwsze kroki w malarstwie stawiała w Biurze Wystaw Artystycznych Galerii Sanockiej. To właśnie tam dziesięć lat temu rozpoczęła naukę pod czujnym okiem malarza Zdzisława Twardowskiego. Artysta tak wspomina ich pierwsze spotkanie:
- Razem z Tadeuszem Woźniakiem stworzyliśmy grupę dorosłych, dla których zorganizowaliśmy zajęcia z rysunku i malarstwa. Zapisało się sporo osób. Gdy przyszedłem na pierwsze spotkanie, dostałem, co się rzadko zdarza, tremy. A wszystko przez trzydzieści osób siedzących w sali. Zacząłem oficjalnie. Przedstawiłem się i raptem ktoś podnosi rękę. Wstała śliczna blondynka i słyszę słowa w stylu: przepraszam panie profesorze, a czy będą wywiadówki? I czy nasi rodzice będą musieli przyjść? Zaraz salę wypełniła salwa radosnego śmiechu, która też mi się udzieliła, jak za pomocą czarodziejskiej różdżki.
Pani Ola często uczestniczy w plenerach, sama organizuje wystawy, udziela się w sanockiej Galerii Rynek, którą założyła z kilkunastoosobową grupą sanockich fotografów, malarzy i rzeźbiarzy. Tworzy głównie w oleju, ale zdarza się, że wykona też ikonę. Przez otoczenie postrzegana jest jako osoba otwarta i radosna.
- Mój stały kontakt z nią i jej twórczością trwał parę ładnych lat - wspomina pan Zdzisław. - Z przyjemnością obserwowałem, jak rozwija się twórczo, nieustannie poszukując różnorodnych form wypowiedzi artystycznej. Jestem pełen podziwu dla jej energii, zapału i radości tworzenia, które nie opuszczają Oli ani na chwilę. Gdybym miał coś powiedzieć o Oli, patrząc na nią poprzez jej twórczość, to na pewno to, że kocha ludzi, przyrodę i kwiaty, a piękno tych rzeczy cudownie utrwala na płótnie.
Wystawa w SDK okazała się jedną z większych indywidualnych wystaw, która sprowadziła sporą liczbę widzów.
Więcej w 43 numerze Tygodnika Korso Gazeta Sanocka