Nie byłoby pewnie w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że to skromna, młoda kobieta, która postanowiła spełniać swoje marzenia. Ula udowadnia, że to nie pieniądze są najważniejsze, ale przede wszystkim samozaparcie i pomysł, jak zrealizować cel. Od 2009 roku podróżuje dosłownie wszystkim: autostopem, motocyklem, ciągnikiem, rowerem. Śpi w namiocie, u napotkanych ludzi. Poznaje zabytki UNESCO, zwiedza zakamarki na całym świecie. Aby poznać obcą kulturę, zachowuje się tak, jak mieszkańcy danego kraju: jada rękami, siedząc z nimi na podłodze, rozmawia o ich problemach, próbuje zrozumieć ich życie. Miejsca, do których dociera, uwidacznia na fotografiach, a następnie dzieli się wrażeniami z podróży z dziećmi i młodzieżą, jeżdżąc na spotkania po szkołach w całej Polsce.
Ula jest dla mnie osobą niezwykłą, która potrafi pogodzić obowiązki zawodowe z życiem rodzinnym, a dodatkowo realizuje swoje pasje. W tym zwariowanym świecie, który pędzi wciąż do przodu, gdzie często nie ma czasu na miłość, przyjaźń, zabawę, ona potrafi się zatrzymać... Potrafi z życia czerpać pełnymi garściami, a przy tym jeszcze dzielić się swoim szczęściem z innymi.
Zachęcam do przeczytania reportażu o Uli i śledzenia jej dalszych poczynań w kolejnych wydaniach gazety.