reklama

Niemożliwe staje się możliwym

Opublikowano:
Autor:

Niemożliwe staje się możliwym - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościZ Marią Faran, okrzykniętą Bieszczadzką Wolontariuszką Roku 2017, rozmawia Lidia Tul-Chmielewska.

Spotkanie z panią Marią to wzruszające i wielkie doznanie.  Niesamowita pamięć i dar przekazania informacji sprawiają, że można bez końca słuchać jej wspomnień i opowieści.
 
Proszę opowiedzieć o swoich losach w Polanie.
W 1945 roku wraz z moimi rodzicami musieliśmy opuścić Polanę, wyjeżdżając na Dolny Śląsk. Nie była to absolutnie Akcja Wisła. Wiele polskich rodzin musiało wtedy wyjechać pod presją Ukraińców. Zostaliśmy wygnani. Pod groźbą utraty życia uciekaliśmy. W nocy na domach, gdzie mieszkali Polacy, zostały naklejane kartki, na których po ukraińsku napisano, że jeśli nie opuścimy wsi, to nasze gospodarstwa zostaną spalone, a my wymordowani. Nie mieliśmy wyjścia. W lipcu 1944 roku była pierwsza taka akcja. Część ludzi wtedy uciekła do pobliskiej Wołkowyi, cześć w okolice Sanoka.

W Polanie istniała organizacja strzelecka, więc Ukraińcy troszkę odpuścili prześladowanie Polaków. Prowodyrem był pop z Polany – Wołodymyr Wesełyj, który w trakcie nabożeństw wielokrotnie nawoływał do nienawiści wobec Polaków.

Represje rozpoczęły się w 1941 roku, kiedy to wojska niemieckie powtórnie wkroczyły do Polany, powołując policję ukraińską. Rok 1942-43 to masowa wywózka Żydów. W 1944 roku w nocy z 29-30 marca banderowcy dokonali pierwszego zbiorowego mordu na Polakach. Zginęło wtedy ośmiu mieszkańców w Serednim Małym (gm. Polana). Nękano nas rewizjami, nocnymi najściami, rabunkami, fałszywymi donosami na gestapo. Młodzież przymusowo wysyłano na roboty do Niemiec. 

Większość polskich rodzin, w tym również moja,  nie nocowało w domu. Moja rodzina wówczas również ukrywała się po rowach i lasach. Do dziś boje się wejść do lasu (w oczach pani Marii pojawiają się łzy). Wtedy w Polanie utworzyła się polska samoobrona złożona z organizacji "Strzelców" i ludności cywilnej, która połączyła się z jednostką partyzancką w Otrycie – grupą Mikołaja Kunickiego.

W 1944 roku po raz pierwszy wezwano Polaków do opuszczenia domów, część mieszkańców Polany opuściło swoje gospodarstwa. 23 września 1944 roku Polana znajduje się w granicach ZSRR. W opuszczonych domach zakwaterowano NKWD i IV Front Ukraiński. 29 czerwca w uroczystość św. Piotra i Pawła odbyła się w kościele ostatnia msza odprawiana przez ks. Franciszka Glazera. Wtedy Polacy wraz z księdzem postanawiają opuścić swoją ojcowiznę, jadąc w nieznane. Umęczeni falą mordów, okrucieństwem i prześladowaniami wyjeżdżają, czując się jak wygnańcy.
Trudno wyobrazić sobie, jaki był płacz, rozpacz i ból (pani Maria wyciera łzy). Widziałam  to wiele lat później jeszcze w oczach matki i ojca. Wyjeżdżaliśmy w trzech transportach, pierwszy był największy, bo liczył około 1500 osób. Byliśmy konwojowani przez wojsko w obawie przed napaścią przez UPA. Nasza tułaczka trwała przez miesiąc, zanim osiedliśmy na Dolnym Śląsku.

Więcej w 3 numerze Tygodnika Korso Gazeta Sanocka

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo