Ta "przeprawa" mogła być ich ostatnią drogą. Funkcjonariusze SG do sprawdzenia wytypowali iveco na polskich numerach rejestracyjnych. Kierowcą auta był 31-letni obywatel Ukrainy. Podczas sprawdzania przestrzeni ładunkowej ujawniono 23 cudzoziemców, w tym kobiety i dzieci. Większość nie posiadała dokumentów, pozostali mieli wyłącznie tureckie dowody osobiste. Mundurowi ustalili, że byli to obywatele Syrii oraz Turcji, wśród nich 5 kobiet i 9 mężczyzn (w wieku od 18 do 62 lat) oraz dziewięcioro dzieci (w wieku od 2 do 17 lat).
Imigranci w tej chwili przebywają w różnych ośrodkach strzeżonych dla cudzoziemców. Każdy taki ośrodek ma różną specyfikę, inny będzie odpowiedni dla rodzin z dziećmi a inny dla osób samotnych. Tak też tutaj, decyzją sądu imigranci zostali rozdzieleni do odpowiednich ośrodków. Dla przykładu ośrodek w Kętrzynie jest ośrodkiem rodzinnym i tam trafiają całe rodziny, a samotny mężczyzna trafia do Przemyśla. Imigranci zostali skierowani tam na trzy miesiące. Obecnie trwają procedury i czynności wyjaśniające w tej sprawie. Działa również urząd do spraw cudzoziemców, jeśli na przykład byłyby wnioski o status uchodźcy. Jednak te działania są już poza Bieszczadzkim Oddziałem Straży Granicznej. Ukrainiec przewożący uchodźców trafił do aresztu i prowadzone są z nim czynności pod nadzorem prokuratury.
Do zatrzymania ciężarówki doszło w Lipowicy w powiecie krośnieńskim. Straż Graniczna prowadzi kontrole legalności pobytu na terenie całego kraju, na autostradach i na głównych trasach. Nasz oddział bieszczadzki z racji specyfiki prowadzi przede wszystkim działania pod kątem walki z nielegalną imigracją. Dlatego też sprawdzamy przestrzenie ładunkowe samochodów, nie tylko na granicy, ale i poza nią. Czytałem komentarze typu "jakim prawem oni przekroczyli granicę?" Otóż drodzy państwo, na granicy polsko-słowackiej to jest wewnętrzna granica unii europejskiej i tam nie ma kontroli. My jako straż graniczna działamy w strefie nadgranicznej i w Lipowicy jest właśnie taka strefa.
- wyjaśnia podporucznik Piotr Zakielarz, rzecznik prasowy Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej.
Na podstawie informacji, które posiadali i analizy ryzyka (szczegółów nie mogą zdradzać) funkcjonariusze z Sanoka, z pełną wiedzą i świadomością wytypowali busa, który okazał się dobrym trafem. Zatrzymani imigranci byli bardzo wychłodzeni i zmęczeni. Nie mieli ze sobą bagaży, bo przemytnicy kazali im się ich pozbyć ze względu na to, że opóźniały przerzut. W transporcie najmłodszą osobą była dwuletnia dziewczynka, która miała tylko to, co miała na sobie. Strażnicy zadziałali natychmiast, robiąc zrzutkę pomiędzy sobą, pojechali do sklepu i kupili rzeczy najbardziej jej potrzebne. Natomiast finalnie jak uchodźcy trafiają do ośrodka to, każdy ośrodek wyposażony jest w magazyn, gdzie są wszystkie potrzebne rzeczy. Czyli podsumowując, straż graniczna jest w stanie zapewnić wszystko, co potrzeba.
Imigranci zeznali, że przemytnicy obiecali im transport do Niemiec. Za ten etap podróży zapłacili po 700 euro. Z kolei obywatele Turcji zapłacili za tras ę ze swojego kraju do Niemiec po 5 tys. euro każdy. Mieszkają tam ich rodziny, do których chcieli dołączyć. Decyzją sądu cudzoziemcy zostali umieszczeni na okres 3 miesięcy w strzeżonych ośrodkach dla cudzoziemców.
Jak się okazało ukraiński kurier przebywał w Polsce nielegalnie. Posiadał wyłącznie dowód osobisty. Został doprowadzony do Prokuratury Rejonowej w Krośnie, gdzie prowadzono stosowne czynności. Decyzją sądu został tymczasowo aresztowany na okres 3 miesięcy. Za organizowanie nielegalnego przekroczenia granicy grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.