Mordercze przygotowania
Niektórzy do wyprawy przygotowują się kilka miesięcy, inni kilka lat, a jeszcze inni całe życie. Łukasz przez cztery miesiące, każdego dnia, często późną nocą lub bladym świtem, przygotowywał się do zdobycia Mount Everest. Bieganie, jazda na rowerze, pływanie oraz trening hipoksyjny (w niedoborze tlenu).
- Oddychałem rozrzedzonym tlenem, drętwiała mi ręka, noga, palce - wspomina. - Po dwóch tygodniach już trochę się przyzwyczaiłem, potem z takim rozrzedzonym powietrzem siadałem na rower i kręciłem.
Himalaista startował w wielu zawodach dystansowych, pływał w basenie o długości 25 metrów przez 12 godzin w nocy, łącznie przepłynął 23,9 km. Dzięki temu utwierdził się w przekonaniu, że jest przegotowany na wyprawę.
- Mount Everest ukradł mi pół roku życia, ale było warto stanąć na jego szczycie....
Wyprawa
6 kwietnia Łukasz Łagożny, Tomasz Krypel oraz Bjorn Lindwall wraz z dwoma Szerpami rozpoczęli swoją przygodę z Czomolungma na 8848 m n.p.m. Wyprawa z założenia miała trwać dwa miesiące, jednak już w połowie maja udało się zdobyć najwyższy, a zarazem najtrudniejszy szczyt świata w Himalajach. Po wylądowaniu w Katmandu, stolicy Nepalu, zameldowaniu się w hotelu i odpoczynku, ekipa rozpoczęła kolejny etap przygotowań. Szerpowie dokładnie weryfikowali sprzęt.
- Sprawdzali nawet grubość rękawiczek, by nie były zbyt cienkie - mówi Łukasz. - Wtedy uświadomiliśmy sobie po raz pierwszy, że to nie przelewki. Załodze z ramienia rządu został przydzielony kierowca oraz przewodnik. Wszystkie ruchy były wnikliwie obserwowane za pomocą kamer.
Himalaiści nie mogli nigdzie samodzielnie chodzić, przez cały czas musiał im ktoś towarzyszyć. Wszystkie nagrania trafiały później na policję i tam odsłuchiwano, o czym rozmawiali.
- Zostaliśmy ostrzeżeni, żeby nie mówić nic o wolnym Tybecie, ponieważ po 20 minutach zostalibyśmy aresztowani.
W świątyni Dzarong Thubten Mindrol Dongä Chöling Buddha Vihar ekipa przed ekspedycją przyjęła święcenia z błogosławieństwem od samego Lamy, który ma cztery lata.
- Chłopak był niezwykle skupiony. Gdy patrzył na nas swoimi głębokimi, czarnymi oczami, to aż ciarki przechodziły. Miał coś w sobie dziwnego, hipnotyzującego – tak niezwykłe spotkanie wspomina himalaista.
Jesteście ciekawi jak Łukasz poradził sobie z atakiem paniki podczas ataku szczytowego oraz jak wygląda droga umarłych ?
Przeczytajcie aktualny numer Korso Gazeta Sanocka.