Muzeum działa od lipca 2010 roku. Turyści, którzy zaglądają do tego miejsca, poznają nie tylko historię młynarstwa, ale także sam proces mielenia zboża, kompletnych linii służących do czyszczenia i mielenia w młynach z nowoczesnym napędem, o których z pasją opowiada pan Janusz.
Zwiedzającym udostępniono 1100 m na czterech kondygnacjach. W skład stałej ekspozycji wchodzą maszyny z XIX wieku, np. gniotownik pochodzący z lat 60. i będący najstarszą maszyną w muzeum, mlewniki walcowe, które zastąpiły koła młyńskie czy odsiewacze ramowe służące do sortowania produktów przemiału zboża. Można tutaj również zobaczyć przedmioty związane bezpośrednio z dawnym rolnictwem: sierpy, cepy, kosy, żarna, a także zbiorniki mączne (mieszalniki) - trzykondygnacyjne zbiorniki mogące pomieścić 70 ton mąki, łuszczarki czy workownicę do otrębów.
Na uwagę zasługuje doskonale zachowany drewniany korpus. Uzupełnieniem wewnętrznej ekspozycji jest wystawa plenerowa, na której zaprezentowano liczne urządzenia i maszyny służące do uprawy ziemi, czyszczenia i młócenia zboża oraz mielenia ziarna. Te przedmioty wykorzystywano w gospodarstwach wiejskich w XIX i XX wieku.
Odrobina historii
Według katastry, czyli ewidencji nieruchomości z 1885 roku, w miejscu obecnego młyna znajdował się mały budynek, prawdopodobnie warsztat. Na przełomie XIX i XX wieku w budynku powstała wytwórnia urządzeń wiertniczych właściciela kopalni w Łodynie, który wydzierżawił obiekt od Francuza, właściciela Rafinerii. W 1914 roku budynek zniszczyły wycofujące się wojska carskie. Wnętrze i dach spalono, pozostały tylko mury. Jako że koszty odbudowy były duże, dzierżawca zrezygnował z wynajmu.
W 1922 roku budynkiem zainteresowali się bracia Hauserowie, których ojciec także posiadał pola naftowe. To oni kupili i przebudowali budynek na nowoczesny parowy młyn, pracujący nie na żarnach, ale na walcach stalowych. Dzięki temu pozbyli się problemu zawartości piasku w mące.
Przebudowa trwała trzy lata. W międzyczasie właściciele zapoznali się z konstrukcją młyna, doposażyli go w urządzenia i maszyny. W 1925 roku w Ustrzykach Dolnych uruchomili jedyny parowy młyn, który dobrze sobie radził mimo trudnej sytuacji spowodowanej w 1929 roku kryzysem gospodarczym.
W czasie II wojny światowej w 1944 roku teren Ustrzyk Dolnych znalazł się pod jurysdykcją Związku Radzieckiego. W 1951 roku doszło do wymiany ziem przygranicznych w ramach Akcji H-T i do miasteczka wrócili Polacy oraz przesiedleńcy z terenu ZSRR. Okres wojenny i powojenny młyn przetrwał w dobrym stanie. Jednak nowi osadnicy zastali budynek ogołocony ze wszystkich maszyn. Rosjanie zabrali ze sobą całe wyposażenie. Z tego powodu młyn przez kolejne dwa lata nie funkcjonował. Nowe maszyny zyskał od nieznanego młyna z Pomorza. Nad instalacją czuwały Państwowe Zakłady Zbożowe. Z Sanoka przyjeżdżał do Ustrzyk kierownik, który nadzorował prace. W końcu produkcję wznowiono w 1953 roku. Młyn przekazano Gminnej Spółdzielni "Samopomoc Chłopska". GS zarządzał młynem do 1990 roku. Gdy okazało się, że finanse młyna są ujemne, obiekt oddano urzędowi miasta. W 1991 roku budynek kupiła radca prawny. Wraz z mężem prowadziła młyn do 2007 roku.
- Wszystko szło dobrze, dopóki Polska nie weszła do Unii - mówi pan Janusz. - Unijne dyrektywy sprawiły, że młyny drewniane, o wnętrzu drewnianym musiały dostosować się do nowych przepisów i przebudować wnętrze. Inaczej traciły koncesję na produkcję mąki.
W ten sposób wiele starych młynów na wschodnich i południowych terenach Polski zawiesiły swoją działalność. Właścicielka młyna w Ustrzykach, pod wpływem trudnej sytuacji i śmierci męża, również postanowiła zamknąć młyn, a następnie go sprzedać.
Więcej w 3 numerze Tygodnika Korso Gazeta Sanocka