Nasi reporterzy starali się być wszędzie i zewsząd przesyłali bardzo budujące relacje, podkreślając w nich, że uczestnicy imprez bawią się świetnie, że oferta jest bogata i ciekawa. A jednak, jak to zwykle bywa, w beczce miodu zawsze można znaleźć łyżkę dziegciu. Tym razem rolę tę wypełniły sceniczne dymy, w których spowite były wszystkie czołowe imprezy Sanockiego Weekendu z Kulturą. Skarżyli się na nie widzowie, a prawdziwą zmorą stały się one dla fotoreporterów, bezradnie oczekujących, że może choć przez chwilę przejaśni się nad sceną. Nie dane im było doczekać takiej chwili.
Pierwszy dymny popis nastąpił już podczas piątkowego koncertu, którego gwiazdą była popularna młoda wokalistka rodem z Jasła, Roksana Węgiel. Tak została zadymiona, że momentami kompletnie nie było jej widać. Żartowano, że jak na scenie płonie Węgiel, trudno, żeby nie było dymu. Inni wiązali to z Franciszkanami, organizatorami koncertu, dla których kadzidlane dymy to niemal codzienność.
Nadzieje, że niedzielny Jarmark Folklorystyczny na pewno będzie wolny od dymów, bo przecież zadymianie roztańczonych zespołów można by uznać za zwykłe szaleństwo, szybko spełzły na niczym. Otóż wraz z pojawieniem się na niej pierwszego zespołu muzyczno-obrzędowego „PAKOSZOWIANIE”, scenę spowiły gęste tumany dymu, wydobywające się z urządzenia, służącego jego wytwarzaniu.
– Bardzo nastawiałem się na zrobienie serwisu zdjęć i filmików z występów zespołów folklorystycznych, ale skończyło się na dobrych chęciach. Dym pochłonął piękno strojów ludowych, a także cały kunszt prezentowanych tańców. Łudziłem się, że może Zespół Tańca Ludowego „SANOK” pokazany będzie w pełnych barwach, nie spowity we mgle, ale szybko straciłem na to nadzieje
– relacjonował pan Marek M., od lat utrwalający ważniejsze wydarzenia kulturalne i sportowe odbywające się na terenie Ziemi Sanockiej.
Inni fotoreporterzy ceremonialnie odłożyli kamery, co było wyrazem ich protestu przeciwko „modzie na dymy".
Nie tylko media skarżyły się na zadymę na scenie. Nie podobała się ona też widzom.
Staliśmy w pierwszym rzędzie z dziećmi i to, co zeszło ze sceny w postaci kłębów dymu, zatkało nas na dobrą chwilę. Tym oto sposobem ani nic nie widziałem ani przez jakiś czas nie słyszałem, bo kaszel dokuczał nam bardzo
- mówiła pani, która podczas koncertu Roksany Węgiel stała tuż przy barierce.
Na nasze pytania skierowane do organizatorów, odpowiedzieli krótko, ucinając dalszą dyskusję:
Jest taka moda, to idziemy z duchem czasu.
Zakończę gorącą prośbą do organizatorów imprez plenerowych (i nie tylko plenerowych, gdyż dymy wdarły się też do obiektów zamkniętych): skończcie z tymi zadymami! Naprawdę nich ich nie lubi, gdyż nie pozwalają wyłowić całego piękna z oglądanych występów. Do tej pory dymy kojarzone były wyłącznie z występami kapel rockowych, tworząc rzekomo specyficzny klimat tych koncertów (jest ogień, są dymy!). Rozszerzanie ich na wszystkie inne pokazy sceniczne jest formą naśladownictwa, której nie sposób wytłumaczyć. A już przy występach zespołów folklorystycznych, gdzie dominuje taniec, w połączeniu z wielobarwnymi strojami, zadymianie tego piękna powinno być zabronione pod wysoką karą. I ten przekaz kierujemy do wszystkich organizatorów imprez kulturalnego lata 2023.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.