O problemie pisaliśmy na łamach naszej gazety kilkakrotnie. Niestety, od tego czasu niewiele się zmieniło, dlatego też grupa rodziców dzieci uczących się w Zahutyniu pojawiła się na poniedziałkowej sesji w Zagórzu. Głos w ich imieniu zabrała Aneta Szczepek.
- Ubolewam, że przewodniczący nie przeczytał wszystkich pism, które wpłynęły do tej pory do rady - mówiła. - Uważam, że sprawa szkoły w Zahutyniu powinna być omówiona na komisji finansowej i społecznej, ponieważ nie ma u nas komisji oświatowej. Niestety, nadal nie robią państwo nic w tym temacie, oprócz kłamstw, które są kierowane w stosunku do naszych dzieci i szkoły w Zahutyniu.
Szczepek nawiązała do artykułu zamieszczonego we wrześniowym numerze Korso Gazety Sanockiej, którego autorką jest Ewa Get, dyrektor Zespołu Obsługi Szkół w Zagórzu. Przewodnicząca Rady Rodziców nie zgadza się z jego treścią, a szczególnie ze stwierdzeniem, że rodzice otrzymują na bieżąco dogłębne analizy i koszty.
- Niestety, nic nie otrzymaliśmy - mówiła - a stwierdzenie, że najwyższy koszt w przeliczeniu na jednego ucznia osiąga w gminie Szkoła Podstawowa w Zahutyniu, to wierutne bzdury. W tym roku troje dzieci odeszło do szkoły do Sanoka, a osiem do Zagórza. Zmniejsza się subwencja z ucznia wiejskiego na miejskiego, co według mojego obliczenia daje stratę w wysokości około 50 tys. złotych. Natomiast napisanie, że finansowanie oświaty w Zahutyniu przedkłada się na inne inwestycje w gminie, przez co nie są one realizowane, to już jest totalna głupota. Macie przecież fundusze unijne i programy inwestycyjne. Proszę sobie oszczędzić takich komentarzy. Mieszkańcy Zahutynia to są ludzie mądrzy, a ich dzieci są wartościowe - zaznaczyła na koniec swojego wystąpienia.
Aneta Szczepek zaapelowała, żeby radni ponownie przyjrzeli się sprawie, tym bardziej że pod petycją o przekształcenie Szkoły Podstawowej w Zahutyniu w ośmioklasową z oddziałami przedszkolnymi podpisały się 443 osoby.
Atmosfera na sesji sięgnęła zenitu, kiedy swoje stanowisko chciał publicznie zaprezentować Krzysztof Makar, uczestnik delegacji. Niestety, nie dopuszczono go do głosu, a nawet, w trakcie jego wystąpienia radni zaczęli w pośpiechu opuszczać salę.
- Jest zasada, że tylko jedna osoba z delegacji może się wypowiadać - skwitował Jan Różycki, przewodniczący rady, dodając, że taką uchwałę podjęto dawno temu. Przewodniczący nie potrafił jednak wskazać dokumentu, który by o tym mówił.
Więcej w 42 numerze Tygodnika Korso Gazeta Sanocka