Stanowisko ze strony władz przygotował wiceburmistrz Edward Olejko. Pismo przekazał dziennikarzom na konferencji pod koniec sierpnia, informując, że magistratowi nie udało się sfinalizować studium, które opracowywano przez trzy lata i które trzykrotnie było prezentowane do konsultacji z mieszkańcami. Powodem były wnioski mieszkańców, którzy nie chcą przemysłu na terenie pomiędzy firmą Sanok Rubber Company i Mlekovitą, aż do mostu na Sanie. Uważają oni, że tam powinny być miejsca rekreacyjne. Wiceburmistrz przeciwstawia się temu, podając, że jest to niemożliwe do zrealizowania. Według niego mieszkańcy wiedzieli, że budują się w strefie przemysłowej, a odszkodowania dla inwestorów wyniosłyby około siedmiu mln zł, na które miasta nie stać.
- Mam żal do wiceburmistrza Olejki o te słowa, które przekazuje dziennikarzom i radnym, że sprowadziliśmy się tu, a teraz mamy pretensje, że na tym terenie jest przemysł - mówi Ewa Paszkiewicz, mieszkanka Mostowej. - To nieprawda. W większości mieszkamy tu od urodzenia. Ja od ponad 40 lat. Wcześniej nie było tutaj przemysłu tak dokuczliwego, jaki teraz chcą nam utworzyć. Dotychczas były tutaj tereny rolnicze.
Jak podają mieszkańcy, przedostatni dom wybudowano na tym obszarze na początku lat 90., zaś nowi przedsiębiorcy pojawili się tu o wiele później w latach: 1999, 2009, 2016 i 2017.
- Kto zatem był tu pierwszy? – pytają.
Cały tekst przeczytasz w najnowszym numerze Korso Gazety Sanockiej.