reklama

Miasto Sanok w stalowym klinczu

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Marian Struś

Miasto Sanok w stalowym klinczu - Zdjęcie główne

foto Marian Struś

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościKolejna sesja Rady Miasta Sanoka nie doprowadziła do zmniejszenia napięcia pomiędzy władzą uchwałodawczą i wykonawczą. Nie dała też żadnych symptomów będących światłem w tunelu, w jakim pogrążone jest miasto w związku z dramatyczną sytuacją finansową. Przeciwnie. Była forum, na którym oficjalnie przyznano, że deficyt budżetowy w roku 2024 wyniesie nie 20 milionów złotych, jak zaplanowano w uchwale, a 50 milionów! Burmistrz Tomasz Matuszewski kładzie to niemal wyłącznie na karb czynników zewnętrznych.
reklama

Takie podejście wyraźnie podniosło temperaturę obrad, padały mocne słowa i zarzuty mówiące o braku reakcji na pogrążające się w długach miasto. Ostrze krytyki nie ograniczyło się tylko do fatalnej sytuacji finansów, ale sięgnęło również podległych miastu jednostek, takich jak m.in. Sanocka Fundacja Rozwoju Sportu i spółka Hydro Sanok. Zarządzono, że wszystkie one poddane zostaną dokładnemu prześwietleniu Rady i odrębnej ocenie.

Obrady piątkowej sesji trwały blisko dwanaście godzin. To była kolejna sesja Rady Miasta Sanoka, którą zdominowały problemy związane z niezwykle napiętą sytuacją finansową. Stało się tak za sprawą umieszczenia w porządku obrad nieplanowanego wcześniej punktu dotyczącego informacji o stanie finansów miasta, o co zwrócił się do rady burmistrz T. Matuszewski. 

W przygotowanej prezentacji porównywał lata 2018 i 2024 (plan), eksponując dane, które pokazywały jak na finanse miasta wpływały czynniki niezależne od miasta. Z jednej strony były to zmniejszenia dochodów samorządów pochodzące z odpisów podatkowych, z drugiej nakazane odgórnie podwyżki płac, z trzeciej ogromny wzrost kosztów związany z podwyżkami cen energii. Kilka przykładów; transport publiczny w mieście kosztował w 2018 r. 2 mln. zł, w 2024 będzie to koszt 10,5 miliona.

Koszty działalności MOSiR-u w 2018 r. wyniosły 8 mln. zł, w tym roku sięgną 17.5 mln. zł. Oświata: w 2018 r. kosztowała 46 mln. zł (przy dotacji państwa w wys. 31 mln.), w tym roku będzie to 108,5 miliona (przy dotacji 69 mln.). Ponoszone koszty osobowe w postaci wynagrodzeń w 2018 r. wynosiły 61 mln. zł, plan na rok 2024 zakłada 106,5 mln. To wszystko stawia samorządy w coraz trudniejszej sytuacji i dotyczy ogromnej ich większości. Zdaniem burmistrza, sytuacja Sanoka nie jest czymś wyjątkowym, niespotykanym. 

Więcej światła na finanse miasta rzucił skarbnik Michał Siwak.
– Z wykonania za 7 m-cy i przewidywanego wykonania na koniec 2024 roku wynika, że niezbędnym staje się zmiana planu dochodów i wydatków budżetu miasta. Kwota zaplanowanych w budżecie dochodów powinna zostać obniżona o 27 milionów złotych. W wydatkach są obszary, które wymagać będą ich wzrostu. I tak: transport zbiorowy; w planie jest 9.5 mln. zł, a potrzeby będą o 7,9 mln. większe. Wydatki związane z oświatą będą potrzebować zwiększenia środków o 10 milionów, działalność MOPS o 500 tys. zł, działalność placówek kultury o 340 tys. zł, oczyszczanie miasta o 1,3 mln. zł. Łącznie na zwiększenia wydatków w br. potrzebować będziemy 24 miliony złotych
– wyliczał skarbnik. 

W miarę jak padały kolejne liczby, atmosfera na sali stawała się coraz bardziej napięta. Swoje apogeum osiągnęła przy podsumowaniu wyliczeń.
– Planowany deficyt budżetu na rok 2024 wyniesie … 50 milionów złotych!  A zatem, aby domknąć budżet, niezbędnym stanie się podjęcie uchwały o zaciągnięciu kredytu na kwotę około 40 milionów złotych! Liczymy bowiem, że Ministerstwo Finansów uruchomi zapowiadaną „kroplówkę” dla samorządów, która w naszym przypadku winna wynieść ok. 10 mln. zł. Stąd deficyt wyniesie nie 50, a 40 mln. zł.
– odkrył karty skarbnik M. Siwak.  

W swej wypowiedzi wspomniał też o potrzebie zbudowania planu oszczędnościowego i prowadzenia dokładnej analizy wydatków.
– Wprawdzie realizacja takiego planu nie przyniesie efektów jeszcze w tym roku budżetowym, ale podjęte teraz decyzje będą już rzutować na przyszły rok
– zaznaczył. 


Przygotowana przez burmistrza prezentacja, z której wynikało, że wszystkie problemy to efekt czynników zewnętrznych, na które samorządy nie mają wpływu, w zderzeniu z wyliczeniami przedstawionymi przez skarbnika, miała prawo wzbudzić emocje. W kierunku burmistrza posypały się pytania i zarzuty, niekiedy ostre w tonie.
– Czy wszystko, co sprawia, że sytuacja finansowa miasta jest tak dramatyczna, jest spowodowane przez czynniki zewnętrzne? Czy nie ma pan sobie nic do zarzucenia? Czy wszystkie miasta wielkości Sanoka muszą ratować swe budżety tak dużymi kredytami? Czy może pan wskazać inne miasta podobnej wielkości, które wydają tak ogromne środki na transport publiczny? Czy są miasta, w których wskaźnik dopłat do oświaty jest równy naszemu? Czy przypadkiem nie stawia on nas w ścisłej czołówce krajowej?
– pytał radny Maciej Drwięga.
Na większość pytań otrzymał wykrętne, mało konkretne wypowiedzi, na pytanie – czy nie ma pan sobie nic do zarzucenia?
– odpowiedzi się nie doczekał. 

Mocne słowa padły z ust Roberta Płaziaka. Oto obszerne fragmenty jego wystąpienia;
 
- Dziś, po czterech miesiącach, usłyszeliśmy, że jest źle. Ale to akurat wiedzieliśmy, już wtedy wyliczając, że do zamknięcia budżetu zabraknie 32-35 mln. złotych. Będziemy je potrzebować, ale jeszcze bardziej już teraz potrzebujemy podjęcia działań naprawczych, twardego programu oszczędnościowego, ostrego cięcia wydatków bieżących. A nie słuchania bajek! Tymczasem od czterech miesięcy nie potraficie opracować żadnego sensownego programu naprawczego. Ostatnio przedstawiliście nie swój program, wykonany na zlecenie, z którym – jak sami oceniliście – w 70 procentach się nie zgadzacie. (…) 

Od pięciu i pół roku jest pan burmistrzem. Przez pierwsze dwa lata odcinał pan kupony od efektów działań poprzednika. Dziś winę za całe zło składa pan na czynniki zewnętrzne, zwalając ją po części na swoich współpracowników. To znaczy, że nie miał pan nad nimi kontroli. Jeśli tak, to jako radni musimy trzymać to twardą ręką, żeby tej kontroli trochę było. Bo jakoś nie widzę, żeby pan chciał zmienić swoje podejście. Jeśli pan nadal będzie utrzymywał, że wszyscy są winni, tylko nie pan, to nic z tego nie będzie. Z pana wypowiedzi wynika, że wszystko jest dobrze, a na pewno nie gorzej niż w innych miastach. To niech mi pan wytłumaczy: skoro wszystko zrobiliście dobrze, to dlaczego jest tak źle? (…) 

Przez cztery miesiące odsądzani byliśmy od czci i wiary, dowiadując się, że to my, Rada, jesteśmy hamulcowymi. Dziś wyraźnie wybrzmiało, że ci hamulcowi chronią budżet miasta i jego mieszkańców, żeby nie dopuścić do katastrofy (…)


  W odpowiedzi burmistrz, niczym mantrę, powtarzał, że Sanok nie jest wyjątkiem, że nie odbiega od innych miast, że to system jest zły i to on wymaga naprawy.
– Mamy rozbudowaną strukturę i teraz, w wyniku wzrostu kosztów ponosimy tego skutki. Rozwijamy się. Czy mieliśmy zatrzymać inwestycje i nic nie robić? Czy zadłużenie byłoby wtedy mniejsze? Nieprawda. Ściągnęliśmy do miasta 230 milionów złotych. Jakoś nikt o tym nie mówi. Zewsząd słyszę: program oszczędnościowy. Tak, ja chcę go stworzyć. Ale każdą taką próbę bombardujecie. Likwidacja Straży Miejskiej – nie! Likwidacja szkoły – nie! Na wiele czynników związanych z realizacją budżetu jako burmistrz nie mam wpływu.
 
Podsumowania debaty o finansach miasta podjął się przewodniczący Rady Sławomir Miklicz. Stosując metodę „kawa na ławę” powiedział:
– Dziś dowiedzieliśmy się, że plan dochodów w budżecie na 2024 r. trzeba obniżyć o 27 milionów. Co to oznacza? Były źle zaplanowane! Wzrost deficytu z 20 do 50 mln. zł. Został źle zaplanowany! Zadłużenie na koniec 2024 r. wyniesie ok. 163 mln. zł. To są fakty. Przez wiele lat jestem samorządowcem i oświadczam, że nigdy nie stanąłem w obliczu faktu, że trzeba zwiększyć deficyt nie o 2,3 czy 5, ale o 150 procent! To nas zaskoczyło wszystkich. Nie da się tego argumentować czynnikami zewnętrznymi. Ten budżet został źle zaplanowany. To był budżet robiony na rzecz kampanii wyborczej. I takie są tego skutki! (…) Dochodzą do nas sygnały od pracowników Urzędu, że w urzędzie muszą być zwolnienia, bo takowe wymuszają na panu radni. Organizacja pracy i działalność urzędu to są pańskie kompetencje, proszę o tym pamiętać!
 
Inni radni, którzy najszybciej zdążyli się otrząsnąć z doznań, jakich doświadczyli, próbowali wybiec w przyszłość.
– Oczekuję, że ktoś zaraz wyjdzie i powie: potrzebuję miesiąc czasu na zrobienie prawdziwego programu naprawczego! Musi pan i pan ludzie zrozumieć, że tu idzie o wielką sprawę, jaką jest nasze miasto! Jeżeli nadal będziemy mówić o duperelach, do niczego nie dojdziemy. A dopóki nie będziemy mieć twardych dokumentów, że te 40 milionów jest naprawdę potrzebne, będziemy tkwić w miejscu. Usiądźmy i zróbmy reszcie coś, co przyniesie efekt!
– apelował Robert Płaziak. 
 
- 50 milionów deficytu w tegorocznym budżecie! Taka kwota padła dziś wraz z oczekiwaniem na przyzwolenie nowego zadłużenia miasta. Panie burmistrzu! Najpierw prawdziwy plan oszczędnościowy i przystąpienie do jego realizacji. Jak zagłosujemy za długami przekraczającymi granicę wypłacalności, to co po tym?
– pytał Bogusław Kmieć. 

W kolejnym bloku porządku obrad piątkowej sesji przystąpiono do oceny sprawozdań jednostek podległych Miastu za rok 2023. Były to: Sanocka Fundacja Rozwoju Sportu, spółka „Sportowy Sanok”, Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, SPGM, SIM Południe, SPGK oraz „Hydro Sanok” sp. z o.o. Tematowi temu poświęcimy uwagę w odrębnej publikacji. 
 

reklama

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo