reklama

Maria Romanek - milionerka z gór

Opublikowano:
Autor:

Maria Romanek - milionerka z gór - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościW Bezmiechowej Dolnej w powiecie leskim mieszka milionerka. Maria Romanek, emerytowana nauczycielka języka polskiego, jako druga w historii programu zdobyła milion złotych w teleturnieju "Milionerzy".

- Według mnie bardzo dobrze zagrała swoją życiową rolę - mówi Paweł Woźny, sołtys wsi, przyjaciel i najbliższy sąsiad pani Romanek. - I zrobiła to w pięknym stylu.

Grę o milion pani Maria rozpoczęła we wtorek i wygrała 75 tys. zł. Ogromne emocje pojawiły się jednak dzień później, gdy gra toczyła się już o główną nagrodę. Odcinek rozpoczęło pytanie o autora dwóch pozycji "Książki, którą napisałem, żeby mieć na dziwki i narkotyki" oraz "Książki, którą napisałem, żeby mieć na odwyk" za 125 tys. zł. Pani Maria nie była pewna, mimo że, jak przyznała, sporo książek w swoim życiu przeczytała, więc zdecydowała się na koło ratunkowe. Zadzwoniła do swojej córki, Katarzyny, która bez wahania odpowiedziała, że autorem jest Marek Raczkowski. To był strzał w dziesiątkę.

Następne pytanie, na które musiała odpowiedzieć mieszkanka Bezmiechowej Dolnej, brzmiało: Symbol waluty euro to stylizowana grecka litera. Która? Tutaj również pani Maria nie była pewna swojej odpowiedzi. Poprosiła o koło ratunkowe pół na pół, które wyeliminowała jedną z dwóch odpowiedzi, które obstawiała. W ten sposób wygrała 250 tys. zł.

Przy pytaniu za pół miliona złotych o tym, na co arcykapłani przeznaczyli Pole Garncarza kupione za 30 judaszowych srebrników, przyznała, że gra, bo bardziej chce coś udowodnić sobie niż wziąć pieniądze.

- Ryzyk fizyk, a już tak dawno nie grałam w pokera - zażartowała.

Cmentarz dla cudzoziemców okazał się właściwą odpowiedzią. W ten sposób emocje sięgnęły zenitu, bo pani Maria stanęła przed szansą wygrania miliona złotych. Pod wrażeniem gry emerytowanej nauczycielki był Hubert Urbański, prowadzący program.

- Jesteśmy świadkami wspaniałej gry i świetnych wygranych. Co się robi z milionem? - zapytał uczestniczkę.

Pani Maria przyznała, że nie chce dzielić skóry na niedźwiedziu, ale już ma jakiś plan, na co przeznaczy pieniądze.

- Sobie zostawię tylko trochę, bo marzę o nowej kuchni i wycieczce do Gruzji - wyznała. - W Gruzji zakochałam się, tylko czytając książkę, więc chciałabym zobaczyć ten kraj. Jest dużo do zrobienia dla innych. Moje dzieci są mądre i zdrowe, a są dzieci chore i biedne. Zajmuję się też odnawianiem zabytkowych nagrobków na cmentarzu w Lesku, o które nikt nie dba - mówiąc to, wzruszyła się.

Pytanie za milion złotych brzmiało: Ile to jest 1111 razy 1111, jeśli 1 razy 1 to 1, a 11 razy 11 to 121?

- O matko, długopis mi dajcie! - wykrzyknęła i po obliczeniach dokonanych w pamięci zaznaczyła właściwą odpowiedź.

Gdy Hubert Urbański wręczył pani Marii czek na milion złotych, nie dowierzała.

- Udowodniłaś tą grą, że masz ogromną wiedzę, ale przede wszystkim, że jesteś wspaniałym człowiekiem i kobietą z wielkim sercem do gry - chwalił prowadzący.

Sama zwyciężczyni przyznała, że własną grą pokazała innym kobietom, że po sześćdziesiątce też się fajnie żyje.
Kochająca, z wielkim sercem do ludzi

 

A jak postrzegają panią Marię mieszkańcy Bezmiechowej? - o tym przeczytacie w najnowszym wydaniu Korso Gazety Sanockiej.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo