W lutym tego roku Sąd Okręgowy w Krośnie podtrzymał wyrok skazujący Marka D., ordynatora sanockiej laryngologii, na osiem miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Śledczy ustalili, że lekarza nie było na oddziale, kiedy jeden z pacjentów zakrztusił się jedzeniem i w konsekwencji zmarł.
Dodatkowo lekarz ma wypłacić rodzinie zmarłego łącznie 60 tysięcy złotych odszkodowania - 40 tysięcy złotych żonie zmarłego i 20 tysięcy zł synowi zmarłego mężczyzny.
Sąd odrzucił wniosek prokuratury o pozbawienie lekarza prawa do wykonywania zawodu.
Lekarz zaskarżył wyrok
Lekarz od początku utrzymywał, że jest niewinny. Przed sądem również nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Podczas zeznań utrzymywał, że przez cały czas przebywał w obrębie szpitala. W chwili gdy na oddziale rozgrywała się tragedia, miał diagnozować pacjenta w gabinecie piętro niżej. Nie ma jednak żadnej dokumentacji medycznej potwierdzającej ten fakt. Został skazany prawomocnym wyrokiem, od którego odwołał się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
- Zwrócenie się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu wynika z nierzetelności procesu karnego na wszystkich etapach postępowania w prowadzonej przeciwko mnie sprawie i w związku z tym poczucia niesprawiedliwości wydanego wyroku - powiedział nam lekarz.
- Z uwagi na powyższe skorzystałem z możliwości złożenia skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka na podstawie artykułu 34. Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności w związku z artykułem 6. tej Konwencji. Zarzucając nierzetelność postępowania wskazałem na arbitralność organów sprawiedliwości przy dokonywaniu ustaleń istotnych dla wyniku sprawy z pomijaniem dowodów przeczących tym ustaleniom, złamanie zasady domniemania niewinności i rozstrzyganie wszelkich wątpliwości na moją niekorzyść oraz pozbawienie mnie części przysługujących praw w procesie sądowym, pogarszając tym samym moją sytuację procesową - kontynuuje lekarz.
- Oczekuję satysfakcji moralnej w następstwie wygranego procesu poprzez wykazanie, iż w procesie mnie skazującym zostało złamane prawo, i to przez organy, które ustawowo winne go strzec, chroniąc praworządność. Wygrany proces stworzy podstawy prawne do uzyskania rekompensaty za szkody, w tym moralne, spowodowane wyrokiem - kończy nasz rozmówca.
Śmierć na oddziale
Przypomnijmy. Tragedia wydarzyła się 9 maja 2014 roku. 73-letni pacjent sanockiej laryngologii zakrztusił się szpitalnym posiłkiem. Najpierw pielęgniarka, a później wezwany przez nią na oddział zespół reanimacyjny przez blisko godzinę walczyli o jego życie. Gdy udało się przywrócić krążenie, mężczyzna został przewieziony na oddział intensywnej terapii, gdzie zmarł kilka godzin później.
Z ustaleń śledczych wynika, że w feralnym momencie lekarza nie było na oddziale, co zdaniem biegłych miało bezpośredni wpływ na śmierć pacjenta. Śledczy uznali, że gdyby lekarz natychmiast wykonał zabieg tracheotomii (tylko on miał do tego uprawnienia), mężczyzna mógł przeżyć.
Z zeznań personelu medycznego i rodziny wynika, że lekarz pojawił się na oddziale dopiero po kilkunastu minutach, po telefonie pielęgniarki, kiedy na wykonanie zabiegu ratującego życie było już za późno.
Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł w maju ubiegłego roku w Sądzie Rejonowym w Krośnie. Sąd uznał winnym Marka D i skazał go wówczas na osiem miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata i wypłatę rodzinie zmarłego 60 tysięcy zł.
Zarówno prokuratura, jak i lekarz złożyli apelację od wyroku. Lekarz domagał się uniewinnienia, prokuratura zasądzenia zakazu wykonywania zawodu. Oba wnioski zostały odrzucone.
