Na początku "kopaniny" były to zwykłe spotkania towarzyskie. Grupa znajomych studentów z Sanoka, która porozjeżdżała się po Polsce, spotykała się na święta, aby pograć w piłkę.
- Podczas jednego z nich nasz przyjaciel poinformował, że jego wujek jest ciężko chory, a rodzina potrzebuje pomocy finansowej - opowiada Tomek Dębiński, jeden z organizatorów “kopaniny”.
- Postanowiliśmy nagłośnić problem podczas wielkanocnego spotkania. I tak zrodził się pomysł zorganizowania "Charytatywnej kopaniny dla Pana Roberta". Zgłosiło się około 50 osób do gry w piłkę i tyle samo żeby oglądać piłkarskie zmagania - kontynuuje Tomek.
Podczas meczu udało się zebrać około 3300 zł, które w całości zostały przekazane na leczenie pana Roberta.
- Byliśmy bardzo zaskoczeni odzewem naszej lokalnej społeczności. Szybko wspólnie podjęliśmy decyzję, że to nie ostatnia taka inicjatywa z naszej strony - dodaje nasz rozmówca.
W tym roku w Wielkanoc odbyła się “Charytatywna kopanina by odbudować Dom", podczas której organizatorzy zbierali pieniądze na odbudowę domu dla rodziny Izdebskich, która w pożarze straciła dorobek życia. Udało się zebrać 2 tysiące złotych.
Akcja dla bezdomnych zwierząt zorganizowana 1 września to trzecia “charytatywna kopanina i jak zapowiadają organizatorzy, na pewno nie ostatnia. - Zgłasza się coraz więcej osób i instytucji chętnych do pomocy, więc organizacja następnego "Charytatywnego Kopania" jest niemalże obowiązkiem - żartuje Tomek.
Podczas ostatniej akcji udało się zebrać około 610 kilogramów suchej i mokrej karmy. - Około 120 kilogramów zawieźliśmy do Społecznego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Sanoku, resztę do schroniska “Wesoły Kundelek” w Lesku. Tam potrzeby są znacznie większe, bo i zwierząt jest znacznie więcej - wyjaśnia Tomek.
Oprócz tego do Leska trafiły też koce, pościele, ręczniki - wszystko czym można ocieplić budy dla psiaków na zimę. - Ciężko dokładnie powiedzieć, ile tego było, ale jedno auto combi nie wystarczyło do przewozu - śmieje się Tomek. - W akcję włączyło się wiele osób, nawet z Rzeszowa, Krakowa i Warszawy. Kto nie mógł przyjechać osobiście, przekazywał pieniądze, a my w jego imieniu kupowaliśmy karmę. W organizacji imprezy wsparła nas też Rada Dzielnicy Dąbrówka, która udostępniła nam lokal oraz miejscowi przedsiębiorcy, za co serdecznie dziękujemy - mówi.
Zachęca też do dalszego wspierania przytulisk dla bezdomnych zwierząt. - Oprócz karmy i materiałów do ocieplenia bud, brakuje też wolontariuszy, którzy chcieliby poświęcić psiakom trochę czasu - wyjść na spacer, nakarmić, posprzątać kojec. Podopieczni schroniska bardo potrzebują kontaktu z człowiekiem. Gorąco zachęcam także do adopcji, bo w schroniskach na nowy dom czeka wiele psiaków - podsumowuje Tomek.