Walka o wyasfaltowanie drogi posiada długą historię. Pierwsze pisma do urzędu miasta w tej sprawie pamiętają lata 60. Mieszkańcy mają już dosyć bezskutecznej walki z urzędnikami. Na nic zdały się prośby i listy wysyłane do włodarzy, aby doprowadzić ulicę do stanu umożliwiającego jej normalne użytkowanie.
– Do chwili obecnej nie posiadamy kanalizacji sanitarnej ani burzowej, oświetlenia ani sieci wodociągowej – mówi Paweł z Sanoka. – O braku zainteresowania świadczą także zarastające drogę krzaki i zarośla, które sami mieszkańcy przycinają, aby zapewnić przejezdność drogi. Nasza ulica zamienia się w dukt rodem z Dzikiego Zachodu. Powstający po przejeżdżających autach kurz zgrzyta w zębach oraz szczypie w oczy. Dochodzi już nawet do tego, że znajomi nie chcą do nas przyjeżdżać – dodaje.
Więcej w 19 numerze Korso