Otrzymaliśmy sygnał od mieszkańca powiatu sanockiego, że w jednej z miejscowości widział na łące kilka sztuk krów, a przecież mamy zimę. Noce są mroźne, wieje porywisty wiatr i pada śnieg, a zwierzęta nie mają się gdzie schronić. Sprawę zgłosiliśmy do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Sanoku, który przeprowadził niespodziewaną kontrolę gospodarstwa hodowcy.
Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi w sprawie minimalnych warunków, jeśli chodzi o bydło, zwierzęta mogą być utrzymywane w systemie stanowiskowym lub systemie wolnym. W systemie wolnowybiegowym trzeba im zapewnić w lecie ochronę przed upałem, np. zadrzewienie, natomiast w zimie odpowiednią wiatę, zadaszoną i ogrodzoną z trzech stron, ze słomą wewnątrz, która chroniłaby przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi i drapieżnikami.
- Przeprowadziliśmy kompleksową kontrolę gospodarstwa - dowiedzieliśmy się w inspektoracie. - Hodowca nie miał takiej wiaty, ale przyznał, że zdaje sobie z tego sprawę i jest w trakcie ściągania jałówek z pastwiska. Zapewniał, że to kwestia dnia. Po prostu nie zdążył sprowadzić tych zwierząt do stajni. Sprawdziliśmy, stanowiska były już przygotowane. Nie stwierdziliśmy zaniedbań odnośnie zwierząt. Pamiętajmy, że zwyczajowo bydło utrzymujemy cały rok na łąkach i pastwiskach, tylko w zimie muszą mieć dostęp do wiaty ze słomą.