Początek mógł potwierdzić obawy o losy tego spotkania. Już w 43 sek. L. Havlik znalazł dziurę w gąszczu podbramkowym i gospodarze objęli prowadzenie. W 3 min. mogło być już 2-0, ale M. Kotlarz, będąc w idealnej sytuacji, przestrzelił. W 7 min. przed szansą stanął F. Komorski, ale P. Spesny bezbłędnie wyczuł jego intencje.
Potem z odsieczą wyszli goście. M. Biały z kąta oddał sprytny strzał po lodzie, jednak K. Lewartowski nie dał się zaskoczyć. W 11 min. mocno strzelił J. Bukowski, niestety, trafił w bramkarza. Chwilę potem błąd popełnił B. Jeziorski, krążek przejął E. Piippo, natychmiast wrzucił go do R. Sihvonena, a ten wpakował go do bramki GKS-u. Gol wyraźnie podrażnił gospodarzy.
Gdy na ławce kar wylądował B. Florczak, szybko rozegrali przewagę, którą golem, zdobytym z najbliższej odległości, zakończył J. Rzeszutko. W 18.07 sek. znów sanoczanom przyszło bronić się czwórką zawodników i znów było gorąco pod sanocką bramką. Na szczęście, kilkoma świetnymi interwencjami popisał się Spesny, nie dopuszczając do utraty gola.
Początek drugiej tercji miał prawo zaskoczyć hokeistów GKS-u i jego kibiców. W 22.15 sek. szybką akcję I ataku M. Wilusz zakończył pięknym golem, który przyniósł gościom wyrównanie. Odpowiedzią był frontalny, trwający około pięciu minut, atak tyszan. Przed szansą na zdobycie bramki stawali kolejno: R. Galant (24min.), S. Marzec (25) i P. Novayovsky (26), ale trafiali oni w mur w osobie P. Spesnego.
W ostatnim przypadku krążek wylądował na poprzeczce. Gospodarze dzielnie i ofiarnie się bronili, nie ograniczając się wyłącznie do defensywy. W 28 min. uciekł hokeistom GKS-u D. Ginda, pojechał sam na sam z Lewartowskim, oddał piękny strzał pod poprzeczkę, ale bramkarz gospodarzy popisał się efektowną obroną. Śmiała kontra gości znów podrażniła ambicje mistrza. Znów ruszył do ataku i znów było gorąco pod bramką Spesnego.
Szanse na gola, który dałby tyszanom prowadzenie, mieli: Komorski, Pociecha, Jeziorski i Dupuy, ale bramka sanocka była jak zaczarowana, mając stojącego w niej czarodzieja. W końcówce tercji wydawało się, że musi paść bramka, ale Komorski spudłował, będąc w idealnej sytuacji.
Mocny atak z drugiej połowy II tercji gospodarze postanowili kontynuować w ostatniej odsłonie. W 41 min. w sytuacji sam na sam znalazł się P. Wronka, ale pojedynek ten wygrał Spesny. 2 minuty później idealnie w samo okno przymierzył J. Dupuy, jednak bramkarz STS końcem kija zdołał zmienić lot krążka. Momentami można było odnieść wrażenie, że gospodarze zaczynają tracić wiarę w możliwość pokonania Spesnego.
Wtedy inicjatywę przejmowali goście. Pomiędzy 46 i 51 min. meczu dwukrotnie bramce GKS-u zagroził Sz. Dobosz, a raz K. Filipek. W decydującym momencie zawsze zabrakło precyzji bądź hokejowego sprytu. Pechową dla gości okazała się 56 minuta. Krążek pod bramkę przeciwnika wrzucił B. Ciura, tam dopadł go K. Gruźla i wpakował do siatki.
Do samego końca goście ofiarnie walczyli o wyrównanie. Niestety, sztuka ta się im nie udała, zwłaszcza, że na dwie minuty przed końcem spotkania na ławkę kar powędrował J. Bukowski. Ostatecznie GKS Tychy wygrywa z CIAKO STS 3-2, inkasując kolejne 3 punkty. Za brak respektu dla lidera PHL, dzielną postawę i walkę do końca my przyznajemy sanoczanom 1 punkt! I pomyśleć, że tak niedużo brakowało, a sami by go wywalczyli…
GKS TYCHY – CIARKO STS SANOK 3-2 (2-1, 0-1, 1-0)
1-0 Ladislav Havlik-Christian Mroczkowski (0,43), 1-1 Riku Sihvonen-Eemeli Piippo (10,23), 2-1 Jarosław Rzeszutko-Christian Mroczkowski-Peter Navayovsky (13,49, 5/4), 2-2 Mateusz Wilusz-Marcin Biały-Karol Biłas (22,15) , 3-2 Kacper Gruźla-Bartosz Ciura (55,20).
GKS: Lewartowski – Havlik, Navayovsky; Mroczkowski, Komorski, Wronka – Seed, Kotlarz; Witecki, Galant, Marzec – Pociecha, Ciura; Krzyżek, Rzeszutko, Gruźla – Bizacki, Kogut; Gościński, Dupuy, Jeziorski.
CIARKO STS: Spesny – Olearczyk, Biłas; Bielec, Wilusz, Biały – Kamienieu, Piippo; Bukowski, Vikilla, Sihvonen – Demkowicz, Skokan; Dobosz, Witan, Filipek – Florczak, Gazer; Fus, Ginda, Łyko.
SĘDZIOWALI: Paweł Breske – Mariusz Smura oraz Artur Hyliński – Jacek Szutta. KARY: 4 i 6 minut.