Hej, tam na połoninie! W sanockim skansenie budują sektor pasterski [FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Czas, gdy na wysokich połoninach paliły się pasterskie watry, krajobraz przecinały białe plamy przemieszczających się stad owiec i kóz, czas, kiedy przyroda ustanawiała rytm dnia i nocy i gdzie słychać było opowieści gazdów, bezpowrotnie już minął.

Pasterstwo to jedno z podstawowych zajęć ludności ruskiej zamieszkującej tereny dzisiejszego Podkarpacia. Przypuszcza się, że pasterstwo wśród Łemków utrzymało się najdłużej na Beskidzie Krynickim, w tym czasie jeszcze Bojkowie i Huculi pędzili swoje stada po zielonych stokach Karpat. Jedną z przyczyn zamierającego pasterstwa były niekorzystne warunki biologiczne, które sprzyjały rozwojowi motylicy wątrobowej, dziesiątkującej łemkowskie, później także bojkowskie owce. Niestety zawierucha wojenna dopełniła smutnego losu. Migracje i przesiedlenia wypędziły na zawsze ludy ruskie, połoniny opustoszały, w dolnych partiach zarosły one lasem, zwierzęta natomiast poszły na rzeź. Tym samym umarło dawne karpackie pasterstwo.

Z pastwisk do Skansenu

Żeby to odtworzyć, choćby w minimalnym stopniu, w powstającym Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku profesor Roman Reinnfuss postanowił wyodrębnić półtorahektarowy obszar, w którym prezentowane byłoby pasterstwo połoninne. Jednak zabudowy pasterskie, które ocalały, okazały się nietrwałe, należało je zatem zrekonstruować od podstaw. Do pomysłu profesora Reinnfussa pracownicy muzeum powrócili po kilkudziesięciu latach. W chwili obecnej trwają prace w sąsiedztwie cerkwi bojkowskiej w Grąziowej i bojkowskiej zagrody z Wołkowyi w północno-zachodniej części skansenu.

Teren pod sektor pasterski przez lata zarósł, na początku należało go odkrzaczyć. Następnie wyrównać powierzchnię i zasiać roślinność. Obszar podzielony jest na dwie części: tzw. zespół bojkowski i zespół łemkowski.

W pierwszej kolejności zwiedzający natrafią na obiekty łemkowskie, usytuowane jak przed stu laty, wzorem dawnych pastwisk mieszczących się ponad polami uprawnymi, w lasach lub górskich polanach. Tutaj planowanych jest pięć charakterystycznych elementów związanych z pasterstwem.

 - Rekonstrukcja obiektów odbywa się na podstawie archiwalnych rysunków, szkiców, fotografii - mówi Jerzy Ginalski, dyrektor Muzeum Budownictwa Ludowego.

 W budowie jest stajanka (znana też pod nazwą jako koliba, kołŷba - miejsce dla pasterza) z miejscowości Wapienne. Będzie ona w konstrukcji kamiennej, ściany układane są na sucho tzn. tylko z użyciem gliny jako spoiwa. Stajanka będzie miała czterospadowy dach wykonany z dranicy.

 - Dranica, czyli krótka deska wykonana przy użyciu technologii ręcznego darcia desek wzdłuż włókien - tłumaczy Arkadiusz Kryda, architekt, inżynier, specjalista budownictwa drewnianego z MBL.

 Ponadto w części łemkowskiej znajdować się będą: kapliczka przydrożna z kamienia (wzorowana na kapliczce z Rychwałdu), studzienka i poidło dla owiec, koliba drewniana z okrąglaków (rekonstrukcja stajanki z Wołowca) oraz koszar (kosár) z dranic.

 - Koszar to rodzaj ogrodzenia do trzymania w nocy owiec, kóz, chroniący je przed drapieżnikami. Przy tzw. wypasie koszarowym stosowano koszar przesuwny, to znaczy taki, w którym ogrodzenie przesuwało się w miarę wypasania trawy w jego obrębie - wyjaśnia Arkadiusz Kryda.

 W zespole bojkowskim umiejscowionym powyżej (wzorem pastwisk na wysokich połoninach) łemkowskiego znajdziemy natomiast gotową już kolibę wykonaną w technologii zrębowej, krytą dwuspadowym dachem z dranicy. W środku zbudowane jest palenisko oraz miejsca do spania dla pasterzy. Ponadto w części bojkowskiej zrekonstruowany jest również koszar przesuwny z dranic i drągowin (długich, smukłych, pozbawionych gałęzi pni świerkowych i jodłowych) oraz malutka kołŷba dla pasterza pilnującego owiec.

 - Ciekawostką naszego sektora jest także to, że udało się nam pozyskać... dawnych "mieszkańców" połonin - śmieje się dyrektor Jerzy Ginalski.

 Od dwóch lat bowiem w skansenie chowają się kozy karpackie (stara rasa, w Polsce odtwarzana dopiero od 2005 roku) i polskie owce górskie (odmiany barwnej). Pierwsze cztery kózki trafiły do parku etnograficznego z Zakładu Doświadczalnego Instytutu Zootechniki w Odrzechowej. Owce i kozy w skansenie dochowały się już pierwszego przychówku.

 - Są tak mądre, że same trafiają do sektora pasterskiego, ostatnio nawet weszły do nowo wybudowanej koliby. Zdążyły się na dobre u nas zadomowić - mówi Jerzy Ginalski.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE