Na dywanik wywołał mnie Waldemar Mazur, który dorzucił do porządku obrad dygresję na temat uchwały, którą podejmowano w sprawie drogi powiatowej w Pastwiskach.
- Skorzystam z okazji, że jest tutaj pani redaktor naszej zaprzyjaźnionej gazety - zaczął. - Po odrzuceniu przez nas wspomnianej uchwały pojawił się artykuł w KORSO oczerniający radnych. Nie do końca pojawiły się informacje prawdziwe. Wiem, że jako radni jesteśmy narażeni na falę krytyki, bo jakkolwiek byśmy postąpili, to jedna lub druga strona będzie niezadowolona. Artykuł był bardzo jednostronny. Nie zasięgnęła pani języka z naszej strony.
Swoje trzy grosze dorzucił radny Stanisław Gagatko.
- Staramy się o remont drogi powiatowej w Pielni od 50 lat - podkreślił. - Czy tylko Pastwiska są za górami i lasami, gdzie wrony zawracają, a Pielnia już nie? Może w sprawie drogi w Pastwiskach jesteśmy ocenieni surowo, ale ta decyzja ma swoje przyczyny.
Odpowiedziałam na krytykę radnych, proponując powrót do tematu i możliwość wypowiedzenia się przez każdego z nich do artykułu z uzasadnieniem swojej decyzji w głosowaniu. Uważam, że artykuł nie był jednostronny. Podałam, ilu radnych głosowało przeciw, a ilu za przyjęciem uchwały. Sprawa jest jasna.
Dałam możliwość wypowiedzenia się radnym. Niestety, zamiast kilkunastu wypowiedzi do artykułu, mam raptem jedną. I jak tu wymagać od mieszkańców, żeby podali swoje imię i nazwisko przy wypowiedzi do interwencji, skoro radni unikają dziennikarzy. A mówienie, że piszę nieprawdę i wypieranie się własnych wypowiedzi jest co najmniej dziwne.
Nie sądziłam, że ten tekst wywoła takie poruszenie. Zdumiewające dla mnie jest to, że radny Mazur czuje się ciągle krytykowany. Przeze mnie? Nie przypominam sobie do tej pory artykułu krytycznego wobec rady z Zarszyna. Za to wójt i pracownicy urzędu gminy owszem zostali w moich artykułach niejednokrotnie zganieni. Jak trzeba, to nie ma rady.
Reprezentuję interesy mieszkańców i w tej pracy niesamowicie się spełniam. Wiele interwencji mojego autorstwa zakończyło się powodzeniem. Krytykuję tych, którzy źle robią i chwalę prawidłowe decyzje. Waldemar Mazur twierdzi, że ciągle znajdzie się ktoś niezadowolony z głosowań radnych. Doskonale to rozumiem, bo moja praca na tym właśnie polega - pomagać w potrzebie i nagłaśniać problemy, o których w innych mediach cisza. To rola niewdzięczna, bo można dostać porządnie po skórze za prawdę.
Przypominam, że dorastałam w gminie Zarszyn, tam stawiałam swoje pierwsze kroki na drodze do zdobycia wykształcenia. Tam też wróciłam po kilkuletniej przygodzie z Lublinem. Znam tamtejsze bolączki jak własną kieszeń. Nie szczędzę czasu na wielokrotne rozmowy z włodarzami i osobami, które mogą rozwiązać problem. Chcę pomagać, nawet jeśli moi poprzedni pracodawcy w Urzędzie Gminy w Zarszynie nie chcą ze mną rozmawiać z tego powodu. Wszędzie, gdzie pojawia się problem, tam staram się interweniować. Nie faworyzuję żadnej miejscowości. Drogi w lepszym stanie - i w Pastwiskach, i w Pielni - są potrzebne bez dwóch zdań.
Mam wrażenie, że radni myślą niestety tylko o własnym podwórku. Przykładowo, na moście w Długiem koło kościoła jest słaba widoczność, ale radni z innych wsi nie chcą o tym słuchać. Rozumiem, że każdy z nich reprezentuje swój okręg, ale czasem warto wesprzeć mieszkańców z innej miejscowości, z której radny spojrzy przychylniej na bolączki pozostałych wsi. Nie ma pieniędzy? To może ktoś kompetentny mógłby tym zarządzać?
Może zostanę opisana w protokole z sesji jako nierzetelny dziennikarz - nie dbam o to. Myślę, że warto czasem dopuścić do głosu wykształconą młodą kobietę, która chce przyjść na sesję, tym bardziej że ma coś sensownego do powiedzenia. Nie musi to być ujęte w protokole, ale wybory za pasem. Mieszkańcy powinni wiedzieć, że nikt ich nie chce słuchać w gronie, na które zagłosowali. Faktem jest, że każdemu kandydatowi nie szczędziłam czasu i uwagi jako przewodnicząca Gminnej Komisji Wyborczej, by wszyscy mieli równe szanse w wyborach. Panowie radni, dla panów też się napracowałam, nie zapominajcie o tym! A remontów w waszych miejscowościach nie boję się domagać od kogo trzeba.