Ryneczek Galicyjski tego dnia tętnił życiem. Od wczesnego ranka na miejscu gromadzili się sprzedawcy wystawiając swoje skarby na stoiskach. To była podróż do przeszłości. Przybyli goście wędrując wśród uliczek ze stoiskami wypełnionymi różnorodnościami z zainteresowaniem poszukiwali czegoś dla siebie. Tłumy gromadziły się przy stoiskach z biżuterią z naturalnych kamieni, wyrobach pszczelarskich, a także, naturalnie, przy artykułach dekoracyjnych takich jak lampy czy lustra. Licznie przybywali dorośli, ale nie brakowało także dzieci i młodzieży, którzy również z radością przemierzali ryneczek. W końcu każdy mógł znaleźć coś dla siebie.
Dla fanów literatury czekały stare, kilkudziesięcioletnie wydania kultowych powieści - klasyków polskich i zagranicznych w przystępnych cenach kilkunastu do kilkudziesięciu złotych za książkę.
Na chcących wesprzeć lokalne organizacje czekało stoisko Sanockiej Straży Ochrony i Ratownictwa Zwierząt, na którym wolontariusze oferowali przeróżne drobiazgi i książki. Dochód ze sprzedaży ma wesprzeć zwierzęta w tym trudnym jesienno-zimowym okresie.
źródło: Oliwia Krawczyk
Błyskotki
źródło: Oliwia Krawczyk
Co lubią sroczki? Wszystko co się świeci. A takich cudów na targu było pod dostatkiem. Bogato zdobione lusterka, szczotki, szkatułki na biżuterię, te i więcej produktów przyciągały spojrzenia kobiet, a także ich zaintrygowanych mężów. Tu rozbieżność cenowa była spora, bo od kilkudziesięciu do nawet stu złotych.
Wszystko do domu
źródło: Oliwia Krawczyk
Przy wieku stoiskach można było spotkać stare, designerskie fotele, masywne lampy i wyjątkowe zastawy zdecydowanie mogące odnaleźć się w stylowych wnętrzach. Zainteresowanych nie brakowało. Co prawda ceny oscylowały w granicach kilkuset złotych, lecz to nie gasiło pragnienia odwiedzających. Wizja przyozdobienia wnętrza unikalnym, nigdzie niedostępnym artefaktem była kusząca.
Aparaty, odtwarzacze… czyli stara technologia
Czy ktoś tu ma sentyment do klimatycznych zdjęć z lat 90? Pamięta robienie zdjęć aparatami analogowymi lub filmowanie kamerami na taśmę? Ta giełda to okazja dla miłośników fotografii, którzy marzą, by nowe czasy móc uchwycić przy pomocy obiektywów starych sprzętów. Klimat dawnej technologii zdecydowanie jest warty pieniędzy. Choć nie trzeba wydawać majątku - aparaty analogowe można było zakupić nawet za 15 złotych. Oprócz tego stare odtwarzacze płyt, kaset, radia...
Co goście sądzą o Giełdzie?
Super, naprawdę mi się podoba. Mąż niezbyt zadowolony, bo troszkę gotówki poszło, ale proszę spojrzeć jaka lampa. Solidna, fioletowy klosz, no ja jestem zadowolona.
⁃ mówi Marta.
Jest ogrom rzeczy. Trzeba się nachodzić, żeby dorwać coś dla siebie, dużo różności. Ale na pewno takie wydarzenia na plus. Każdy, kto ma starocie może je wystawić zamiast trzymać w piwnicach, a nuż znajdzie się ktoś, komu się spodoba. Niektóre rzeczy tu na pewno wpadają w oko.
⁃ mówi Jacek.
Ja rozglądam się za takimi zdobionymi zastawami, filiżankami. Jest duży wybór. Także szkła, pięknie żłobione. Podoba mi się.
⁃ odpowiada Janina.
Ostatnią Giełdę Staroci w tym rok zdecydowanie można uznać za udane wydarzenie, które przyciągnęło nie tylko miłośników antyków, ale także odwiedzających chcących „wrócić” do starych lat, a może dopiero je poznać. Do ostatniej godziny po Ryneczku spacerowały jeszcze setki osób. Ci, którym udało się „dorwać” coś dla siebie, z zadowolona mina opuszczali targ. Wyczekujemy kolejnych takich wydarzeń!
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.