Szukam informacji o Kazimierzu Andruniku, urodzonym 5/7 1917 r. w Relikowie. Pracował w Gummischweisser. Był więźniem obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie, a od października 1944 r. obozu satelickiego w Osnabrück. Prawdopodobnie zginął podczas nalotu bombowego 19.2.1945. Czytałem o trasie kurierskiej ZWZ - AK o kryptonimie "Las". Był tam Kazimierz Andrunik, zwany "Rybakiem". Czy to ta sama osoba?
Odpisałam - Tak, to ta sama osoba. Miejsce urodzenia tylko brzmi trochę inaczej – Brelików. I nie zginął podczas nalotu, przeżył wojnę i zmarł w Sanoku.
I tak zaczęła się wymiana informacji o Kazimierzu Andruniku z pracującym nad historią obozu Buchenwald niemieckim historykiem. Okazało się, że Kazimierz Andrunik ma za sobą nie tylko piękną kartę działalności w ZWZ, jako łącznik trasy "Las", pod komendą Aleksandra Rybickiego, ale także brawurową ucieczkę z obozu koncentracyjnego. Dzięki udostępnieniu
przez rodzinę dokumentów Kazimierza Andrunika możemy dzisiaj przywrócić pamięć o tym niezwykle odważnym człowieku.
Kazimierz Andrunik, przyrodni brat znanego w Sanoku Arnolda Andrunika, syn Antoniego i Bronisławy, urodził się 5 lipca 1917 r. w Brelikowie. W czasie wojny mieszkał w Sanoku, wynajmując pokój w domu Szałajków, przy ul. Sanowej 6. Utrzymywał się z wyprawiania skórek. Do konspiracji został zwerbowany przez Arnolda Andrunika, który w swoich wspomnieniach pisze tak:
Ze służby łączności w obwodzie ZWZ "San" zostaję zwolniony, z równoczesnym przekazaniem mnie pod rozkazy szefa łączności z zagranicą A. Rybickiego. Dotychczasową moją służbę, lecz o znacznie poszerzonym zakresie, sięgającym poprzez Inspektorat Krosno aż po Komendę Okręgu Kraków, obejmie mój przyrodni brat Kazimierz Andrunik (pseudonim "Rybak"), który w sprawach łączności z zagranicą podlegać będzie również Rybickiemu. Ja zaś otrzymałem rozkaz przyjęcia pracy w Zarządzie Miasta i prowadzenia tam tzw. biura paszportowego – inaczej sekcji legalizacyjnej ZWZ.
O Kazimierzu Andruniku wspomina także w swojej relacji, spisanej przez kurierkę Ewę Korczyńską 1 października 1972 r, Aleksander Rybicki. Wymienia go jako łącznika, wśród osób stanowiących obsadę pododcinka łączności z zagranicą o kryptonimie "Bronisława".
Kazimierz Andrunik został aresztowany w Sanoku, 20 sierpnia 1941 r. wraz z Władysławem Łykowskim ps. Olcha, naczelnikiem poczty w Zarszynie (również przeżył obóz) i okoliczności aresztowania również opisuje w swoich wspomnieniach Arnold Andrunik: ... cała ta farsa nie trwała dłużej niż parę minut, choć przecież mogło to wystarczyć – jak liczyłem – na opuszczenie domu i ukrycie się w zaroślach skarpy. Zostałem brutalnie wypchany za drzwi i po okrążeniu połowy domu wszedłem wraz z "gośćmi" do mieszkania Kazika. Wszędzie porozkładane były skórki i różne chemikalia. Ale obraz, jaki ujrzałem po wejściu, omal nie przyprawił mnie o palpitację serca: na prymitywnym łóżku siedział swobodnie rozparty Rerutko ("Drzazga"), a przy stole inny, bardzo aktywny członek organizacji – Władysław Łykowski ("Olcha"), naczelnik poczty w Zarszynie. Kazika nie było w domu. .... Po krótkim porozumieniu się najstarszym rangą – jak się domyśliłem – zdecydował, że wraz z drugim pójdzie ze mną szukać po mieście Kazika, a trzeci zostanie na miejscu w oczekiwaniu na powrót podejrzanego i dla pilnowania zatrzymanych. Mnie uprzedził, że jeśli nie wskażę poszukiwanego, zostanę aresztowany. W śródmieściu obeszliśmy rynek, wstępując też do paru sklepów z owocami. Kazika nigdzie nie dostrzegłem – zresztą, choćby nawet ... Po wprowadzeniu mnie do pokoju Dreirera z przerażeniem skonstatowałem, że przy jednej ze ścian stoją odwróceni twarzą do niej – "Rybak", "Drzazga" i "Olcha"! Czarna rozpacz! Co robić?
Kazimierz Andrunik i Władysław Łykowski zostali przewiezieni do Krakowa, do więzienia przy ul. Montellupich. Ppor. Jan Rerutko "Drzazga", mający bardzo dobre papiery pracownika lasów, został zwolniony. Sam autor wspomnień uniknął wówczas aresztowania, uciekając z budynku urzędu i po kilku miesiącach ukrywania się wyjechał do Krakowa (20.01.1942). Tam wrócił do działalności konspiracyjnej, został aresztowany wraz z żoną
i Wojciechem Janiszewskim ps. "Czerny", w nocy 26 czerwca 1942 r. Udało im się przeżyć. Od syna Arnolda i Marii Andruników uzyskałam informację, że Kazimierz pomógł Marii przeżyć obóz, przerzucając jej, przebywającej w obozie w Brzezince, jedzenie.
Z więzienia na Montellupich Kazimierz Andrunik wysłany został do obozu w Oświęcimiu, a potem do Natzweiler Kochem, stamtąd zaś do Buchenwaldu i Mittelbau-Dora, a następnie do "5.SS-Eisenbahnbaubig" w Osnabrück, położonego ok. 40 km od granicy z Holandią. Obóz ten był obozem "zewnętrznym" obozu koncentracyjnego Buchenwald. W tym obozie miał numer 01015. I właśnie z tego obozu uciekł. W dzienniku urzędowym brygad SS pod datą 21.02.1945 znajduje się następujący wpis: "Po nalocie nad Renem w dniu 02/19/45 brakuje więźnia nr 01015". Badający losy więźniów tego obozu Karl Kassebrock był przekonany, że Kazimierz Andrunik zginął podczas nalotu. Tymczasem on ukrył się w stercie włosów (tyle z opowiadań Kazimierza Andrunika zapamiętała jego wnuczka). Potem przedostał się do Holandii, a stamtąd do Wielkiej Brytanii, gdzie wstąpił do polskiego wojska. Zachowała się w rodzinnym archiwum państwa Bryndzów (rodzina córki K. Andrunika) fotografia w mundurze Polskich Sił Zbrojnych. W roku 1947 powrócił do Polski, ożenił się z Zuzanną Biega z Mrzygłodu i zamieszkał w Sanoku. Państwo Andrunikowie naprzód wynajmowali mieszkanie przy ul. Białogórskiej, potem wybudowali dom na Białej Górze. Kazimierz Andrunik należał do ZBOWiD-u i Związku Inwalidów Wojennych. Odznaczony został przez władze PRL: Odznaką Grunwaldzką (1958 r.), Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (1975 r.) i Krzyżem Oświęcimskim (1985r.). Natomiast Rząd Polski na Uchodźstwie już w 1948 r. uhonorował go Krzyżem Armii Krajowej.
Kazimierz Andrunik odwiedził Niemcy w 1986 roku, jednak był to wyjazd bardzo niefortunny. Autobus wiozący polskich byłych więźniów obozów koncentracyjnych uległ wypadkowi. Pan Kazimierz w szpitalu w Niemczech spędził ponad dwa tygodnie (30.10.1986 – 15.11.1986) i nigdy już nie wrócił do zdrowia. Zmarł w 1987 r. i spoczywa na sanockim cmentarzu. Czy uda się kiedykolwiek dowiedzieć, w jaki sposób uciekł z obozu, kto mu pomógł, jak przeszedł linię frontu i dotarł do polskiego wojska? Niestety nikt nie spisał opowiadań Kazimierza Andrunika, a jeden z jego znajomych nawet powiedział: "opowiadał coś, że był na Montelupich i w Oświęcimiu, ale myśleliśmy, że zmyśla".
Krystyna Chowaniec
Artykuł o Kazimierzu Andruniku powstał w ramach projektu "Ludzie Lasu" realizowanego w programie "Patriotyzm Jutra -2018".