Najpierw na Wójtostwie, później w okolicach ulicy Królowej Bony pan Marian [imię i nazwisko do wiadomości redakcji] zauważył mężczyzn ubranych w ochronne kombinezony. Podczas gdy inni kosili trawę, ci ubrani w kombinezony spryskiwali pobocza jakimś środkiem.
- W tych miejscach pozostała żółta "wypalona" roślinność - relacjonuje mężczyzna.
Inny mieszkaniec Sanoka spostrzegł, że pracownicy wykonujący roboty przy trawnikach stosowali środki chemiczne występujące pod nazwą handlową Roundup (Randap).
- Wystarczy poczytać w Internecie lub posłuchać ogólnokrajowych wiadomości, że produkty z tej grupy są wycofywane z krajów Unii Europejskiej, ponieważ mogą przyczynić się do występowania nowotworów i nie ulegają one rozkładowi w środowisku - dodaje pan Marian.
Aneta Kończak-Kucharz, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska i Gospodarki Odpadami Urzędu Miasta, informuje, że przy drogach administrowanych przez miasto nigdy nie stosowano żadnych oprysków.
- Zgodnie z umową przetargową firmy na nasze zlecenie dokonują w sezonie dwukrotnie koszenia działek niezagospodarowanych i trzykrotnie pasów przy ulicach miejskich - tłumaczy naczelnik. - Obecnie ekipa pracuje na Wójtostwie, później przeniesie się na osiedle Błonie.
Naczelniczka jednak przyznaje, że pracownicy opryskują tylko rabatki, ale środkami bezpiecznymi i na pewno nie z grupy Roundup.
Cały tekst przeczytasz w najnowszym numerze Korso Gazety Sanockiej.