- Pojawiło się szereg firm, które są zainteresowane przejęciem zbiorowego transportu publicznego po Arrivie - mówi Mariusz Hebda, kierownik Wydziału Komunikacji i Drogownictwa Starostwa Powiatowego w Lesku. - Niektóre z nich starają się i zbierają już dokumentację, np. składają wnioski o zgodę na korzystanie z przystanków na drogach powiatowych i gminnych. Prawdopodobnie będziemy mieć nie jednego przewoźnika, ale nawet kilku. Będą oni świadczyć te same usługi co Arriva, a może nawet szerzej.
Nie ma problemu ze znalezieniem chętnych na obsługę linii pomiędzy miejscowościami większymi, np. Ustrzykami a Leskiem czy Sanokiem. To są trasy przelotowe i dochodowe. Szereg firm świadczy już na nich usługi i będzie to robić nadal.
- Jest jeden przewoźnik, który złożył komplet dokumentów i uzyskał zgodę na przewozy regularne na linii Welina-Lesko - mówi Hebda. - Ten sam przewoźnik stara się w urzędzie marszałkowskim o uzyskanie zgody na linię Wetlina-Rzeszów. Będzie też chciał otworzyć linie z Wetliny przez Solinę, Polańczyk do Sanoka. Inny przewoźnik zainteresowany jest przejęciem części linii komunikacyjnych po Arrivie na terenie gminy Olszanica. Docelowo myśli przede wszystkim o Ustrzykach, ale może, jadąc z Ustrzyk i przejeżdżając przez Lesko, zahaczy też o ościenne miejscowości. Jeszcze inny operator prowadzi rozmowy na terenie powiatu bieszczadzkiego i myśli o zrobieniu linii, która by startowała z Ustrzyk Górnych i przez Ustrzyki Dolne leciała w stronę Rzeszowa.
Małe znaczy gorsze?
Dojazd w Bieszczady podczas wakacji nie nastręcza kłopotu, bowiem jest wówczas tak duże zapotrzebowanie na transport, że przewoźnicy wręcz biją się o te przewozy. Problemem są trasy w małych, położonych na uboczu miejscowościach, gdzie mieszka kilkadziesiąt osób, a w ciągu miesiąca z komunikacji korzysta maksymalnie 5-10 osób. Tu do rozwiązania problemu muszą włączyć się gminy, które odpowiadają za organizację transportu na swoim terenie. Jest pomysł, aby połączyć dowożenie dzieci do szkół podstawowych z regularną komunikacją publiczną. Na dowóz dzieci w budżecie każdej gminy przeznaczona jest subwencja, np. w gminie Baligród to kwota do 200 tys. zł. Samorządowcy uważają, że byłoby to świetne rozwiązanie. Wystarczyłoby dostarczyć takiego pasażera do centrum komunikacyjnego, np. do Leska, skąd znalazłby on dalsze połączenie. Nie da się jednak tego pomysłu zrealizować bez współpracy z gminami. Do nich w piątek powiat leski skierował pisma z informacją o tym, jacy przewoźnicy się zgłaszają i z kim można rozmawiać, oraz z prośbą o informację ze strony gmin, jaki u nich jest stan rozmów na temat komunikacji.
Więcej w 18 numerze Tygodnika Korso Gazeta Sanocka