Mężczyzna twierdzi, że jest zawodowym kierowcą i bardzo często krąży o różnych godzinach po mieście. Według niego w czasie opadów deszczu widoczność jest mocno ograniczona.
– Praktycznie nic nie widać – mówi rozdrażniony. – Światła włączają się długo po zapadnięciu zmroku, a ilość luksów jest niedostateczna.
Twierdzi, że Sanok oświetlono kilkanaście lat temu. Po remoncie zamontowano nowe lampy, które nie mają dostatecznej wydajności do oświetlenia miasta.
– Mało tego, my musimy je utrzymywać, a nawet do nich dopłacać – mówi. – Chciałbym, żeby włączano je o odpowiedniej godzinie. To jest skandal.
Więcej w 47 numerze Tygodnika Korso Gazeta Sanocka