Jan Mogilany jest rodowitym zagórzaninem, a miejsce, w którym powstają rzeźby, nadaje dodatkowej magii jego twórczości.
– Rzeźbiłem jako dziecko – wspomina z uśmiechem i wielką skromnością. – Rzeźby były różne, na początek twarzyczki i głowy. Podobno miałem talent, ale go nie wykorzystałem.
Z wykształcenia Mogilany jest technikiem samochodowym, a swój talent odkrył dzięki przyjacielowi, który zawodowo zajmował się malarstwem. To on zaszczepił w nim ciekawość do tego rodzaju sztuki. Było to w połowie lat siedemdziesiątych. Talent w jakimś stopniu pan Jan odziedziczył też po ojcu.
– Tata nie był uzdolniony plastycznie, ale był złotą rączką. Nie było dla niego rzeczy niewykonalnych.
Zresztą pierwsze narzędzia rzeźbiarza są jeszcze przedwojenne i pochodzą właśnie z warsztatu ojca.
Więcej w 32 numerze Korso Sanockie