Beksiński w Warszawie

Opublikowano:
Autor:

Beksiński w Warszawie - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości - To cholernie filmowa rodzina - powiedział po sobotniej projekcji podczas spotkania z publicznością mój szkolny kolega Tomek Szwan - reżyser 90-minutowego, pełnometrażowego dokumentu o Zdzisławie Beksińskim, składającego się w stu procentach z archiwalnych nagrań malarza.

Malarz, z uporem godnym dokumentalisty, przez lata rejestrował nie tylko ważne, ale także na wskroś codzienne momenty z życia swojej rodziny. Rodziny, nad którą ciążyło fatum, rodziny wielkich, nietuzinkowych osobowości. Artysta zostawił potomnym 300 godzin nagrań! - Skoro ich nie zniszczył, pewnie liczył się z tym, że zostaną jakoś wykorzystane - dedukował dziś reżyser.

Na pomysł zrobienia filmu 'Z wnętrza' Tomek wpadł ponad 10 lat temu. Nie było łatwo. Z wielu względów, nie tylko finansowych, droga do tego sukcesu nie była usłana różami. Potrzeba było ogromu zaangażowania i determinacji, których - na szczęście dla widzów - Tomkowi odmówić nie sposób.

Mimo że to już dziesiąty film o Beksińskim zrobiony w Polsce, jest pozycją obowiązkową każdego fana artysty. Dlaczego? Bo po raz pierwszy możemy spojrzeć na świat oczyma samego mistrza. Bez filtrów, przeróbek, upiększeń i cenzury. To wnikliwe spojrzenie na ludzi, na Polskę, na rodzący się kapitalizm i transformację ustrojową. To spojrzenie okraszone wszechobecnym, czasami gorzko-ironicznym humorem artysty. Spojrzenie uderzające pogodą ducha i dystansem do świata człowieka chyba nie do końca świadomego swojego geniuszu (skoro sam określa się nie artystą, a piktomaniakiem). Jeśli dodać do tego wspaniałą muzykę inspirowaną fascynacjami ojca i syna Tomasza (kultowego dziennikarza muzycznego), to dostajemy strawę naprawdę wyśmienitą. Bierzcie więc i jedzcie, bo bliżej Zdzisława Beksińskiego być już nie sposób!!!

Tomku, dobrze, że jesteś. Wiem, że kosztowało Cię to mnóstwo pracy i wysiłku, ale chyba sam przyznasz, że dla tak spektakularnego efektu było warto. Spędziliśmy cudowny wieczór, z całego serca dziękujemy.

Jak sam słyszałeś, publiczność, dowiedziawszy się, że Wasz film powstał na podstawie 300 godzin nagrań, domaga się kontynuacji. Może to jest jakiś pomysł?

I już naprawdę na koniec. Wydaje mi się, że jestem w miarę na bieżąco z wydarzeniami kulturalnymi w Sanoku, ale może to mi po prostu umknęło. Czy Twój film o jednym z najsławniejszych sanoczan doczekał się w naszym rodzinnym mieście godnej premiery?

Swoimi odczuciami po premierze podzieliła się sanoczanka mieszkająca w Warszawie Małgorzata Struś-Czubaszek.
Dziękujemy i czekamy na godną premierę filmu w Sanoku. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE