Malarz, z uporem godnym dokumentalisty, przez lata rejestrował nie tylko ważne, ale także na wskroś codzienne momenty z życia swojej rodziny. Rodziny, nad którą ciążyło fatum, rodziny wielkich, nietuzinkowych osobowości. Artysta zostawił potomnym 300 godzin nagrań! - Skoro ich nie zniszczył, pewnie liczył się z tym, że zostaną jakoś wykorzystane - dedukował dziś reżyser.
Na pomysł zrobienia filmu 'Z wnętrza' Tomek wpadł ponad 10 lat temu. Nie było łatwo. Z wielu względów, nie tylko finansowych, droga do tego sukcesu nie była usłana różami. Potrzeba było ogromu zaangażowania i determinacji, których - na szczęście dla widzów - Tomkowi odmówić nie sposób.
Mimo że to już dziesiąty film o Beksińskim zrobiony w Polsce, jest pozycją obowiązkową każdego fana artysty. Dlaczego? Bo po raz pierwszy możemy spojrzeć na świat oczyma samego mistrza. Bez filtrów, przeróbek, upiększeń i cenzury. To wnikliwe spojrzenie na ludzi, na Polskę, na rodzący się kapitalizm i transformację ustrojową. To spojrzenie okraszone wszechobecnym, czasami gorzko-ironicznym humorem artysty. Spojrzenie uderzające pogodą ducha i dystansem do świata człowieka chyba nie do końca świadomego swojego geniuszu (skoro sam określa się nie artystą, a piktomaniakiem). Jeśli dodać do tego wspaniałą muzykę inspirowaną fascynacjami ojca i syna Tomasza (kultowego dziennikarza muzycznego), to dostajemy strawę naprawdę wyśmienitą. Bierzcie więc i jedzcie, bo bliżej Zdzisława Beksińskiego być już nie sposób!!!
Tomku, dobrze, że jesteś. Wiem, że kosztowało Cię to mnóstwo pracy i wysiłku, ale chyba sam przyznasz, że dla tak spektakularnego efektu było warto. Spędziliśmy cudowny wieczór, z całego serca dziękujemy.
Jak sam słyszałeś, publiczność, dowiedziawszy się, że Wasz film powstał na podstawie 300 godzin nagrań, domaga się kontynuacji. Może to jest jakiś pomysł?
I już naprawdę na koniec. Wydaje mi się, że jestem w miarę na bieżąco z wydarzeniami kulturalnymi w Sanoku, ale może to mi po prostu umknęło. Czy Twój film o jednym z najsławniejszych sanoczan doczekał się w naszym rodzinnym mieście godnej premiery?
Swoimi odczuciami po premierze podzieliła się sanoczanka mieszkająca w Warszawie Małgorzata Struś-Czubaszek.
Dziękujemy i czekamy na godną premierę filmu w Sanoku.